Tam, gdzie się bulwar z aleją spotka, A z kabaretem operetka. Przychodzi w soboty bardotka, Do baru Szalona krewetka. Zamawia absynt z rumem, Gotówką zawsze płaci, I się zachwyca tłumem, Kolorowych postaci!
Żandarmem, który pokarmem Dokarmia arlekina Pastorem, który wieczorem Przebiera się za delfina. Operową diwą, która śpiewa krzywo I żoną sędzi, która pędzi Nalewkę z kalafiora Którą z butelki sączy niewielki delfin, Przebrany za pastora.
Tam nikt nikomu nie naubliża, A rano czarna furgonetka. Rozwozi na krańce Paryża, Spod baru Szalona krewetka. Żołnierzy i cywili, Bezbożnych i dewotki. Tych, którzy w nocy byli, Kolegami bardotki!
Żandarmem, który pokarmem Dokarmia arlekina Pastorem, który wieczorem Przebiera się za delfina. Operową diwą, która śpiewa krzywo I żoną sędzi, która pędzi Nalewkę z kalafiora Którą z butelki sączy niewielki delfin, Przebrany za pastora.
Tu, gdzie się latem wiją nagietki, Na każdym rogu szkoła tańca. I rośnie spożycie krewetki, Na jednego mieszkańca. Tu w karczmie ,,Czarne oczy", Codzienność nie jest słodka. Ale w sobotę w nocy, Podhalańska bardotka!
Z żandarmem, który pokarmem Dokarmia arlekina Z pastorem, który wieczorem Przebiera się za delfina. Z operową diwą, która śpiewa krzywo I z żoną sędzi, która pędzi Z żętycy śliwowicę Którą na Rysy dostarcza łysy niedźwiedź, Przebrany za kozicę.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.