Obok diabelskiego młyna mrużąc oczy dziewczę stało, Nie cud, nie miód, nie malina, lecz coś Lucka zatrzymało Chyba te jabłuszka zwiędłe, których nie umiała schować Biorąc wdech spytała tęsknie: - Czy po drodze Częstochowa…?
Porwij mnie szalony diable, ech demonie ty skrzydlaty Nie powoli, ale nagle i gwałtownie, nie na raty Żeby klęknąć do spowiedzi grzechem duszę splamić trzeba A Bóg kocha swoje dzieci, chętnie wizę da do nieba
Trójką szóstek naznaczony, piekielnikiem obwołany Puścił oczko do matrony, - Wsiadaj mała, zaczynamy! W Częstochowie nie chowała, Licheń lichym był wyzwaniem Za Toruniem w pąsach cała okrzyknęła Lucka draniem
Porwij mnie szalony diable…
Chciała uciec wrażeń syta, lecz na kamień kosa padła Lucek bowiem takie chwytał co za skórą mają diabła Kręte myśli, kręte drogi do jednego wiodą celu Dla bogatych i ubogich miejsce znajdzie się na… Helu
Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|