Był zakochany złodziej, okradał niebo z gwiazd, rabował słońcu złoto i księżycowi blask.
A wszystko robił po to, bo chciał na pomysł wpaść, jak jednej małej pani jej małe serce skraść.
Nie mógł sobie rady dać, na to miał za mało sił. Nie mógł sobie rady dać, bo kolega frajer był.
Najgorzej, gdy się ktoś zakocha, gdy miłość przesłoni mu cały świat. Z mocnego robi się słabiutki, głupiutki i chłopak - jak mówią - wpadł.
Bo zakochany złodziej promienie słońcu kradł i nie bał się niczego, i śmiało szedł przez świat.
Aż potknął się o miłość i musiał biedak wpaść, dlatego że chciał jedno maleńkie serce skraść.
Tak... tak... tak... To był dziwny traf... Kradł... kradł... kradł... A przez jedno małe serce wpadł.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.