Znam to z autopsji, nie raz mi powtarzano Z takim podejściem nie będzie cię szanowano Jestem zniewieściały?
Jesteś do potęgi. Przebywanie z tobą doprowadza do mdłości i męki Nie jeden czuje lęki przed tobą ze zawsze chodzisz z uniesioną głową Innych taktujesz źle
Czy jestem sobą?
Charakter taki masz i wolą bożą jest to byś takim był i żył z dozą niedoli
Przestań tak pierdolić, ze mną nie jest tak źle A powoli zmieniam się na lepsze w ciągłej pogoni za lepszym jutrem Bo chcę żyć godnie nie za murem ozdobionym kolczastym drutem a wity łańcuchem Okazałem skruchę, pokorę i żyję duchem Nie chciałem a chciałem jeszcze żyć lecz za karę idę do piekła Max rozumiesz to? Tylko nie kłam, powiedz jak jest i że los trzymam w swych rękach Na jakim szczeblu stoję to i wyłącznie ma męka Do celu dążę wciąż a jestem co wymięka I targa się na życie, wewnątrz pęka
Przecież ty to zrobiłeś, przecież nie żyjesz Elegancko się powiesiłeś A co przedtem mówiłeś? Że ten kto nie da rady jest tchórzem takim jak ty i powtórzę Gdybyś był dobry to byłbyś na górze
I szedł do nieba? Ah, jak bardzo bym chciał lecz mnie tam nie ma A jaką radość miał ten, co szedł, jak wrażenia? Lecz pychą żyłem, skupiałem się na sobie Choć nikim wielkim nie byłem to taką myślą żyłem i chciałem być lepszy Wkrótce etap się zaczyna że chcesz być najlepszy Innych traktujesz źle, a ciebie to cieszy?
Jesteś śmieszny, pierdolisz jakbyś był najmądrzejszy. Tylko ty i twoja ksywa, ta twoja maksyma, te twoje mądrości Ile w tym prawdy i wiarygodności? Sam sobie odpowiedz, powoli zaczynasz jarzyć Nie jesteś taki głupi. Dowiedz się a to się wkrótce wydarzy
Ehe, jeszcze mnie jakoś olśnisz? Kim ty kurwa jesteś?
Tobą dla twej wiadomości
Dość mi tych bzdur i twej zacnej życzliwości
Znowu łżesz bo jestem złośliwy z zazdrości Nienawiścią karmiony, zawiścią przeżarty do kości
Jestem twoim odbiciem, nie mów że nie poznajesz. Chciałeś zmienić swe życie, i stać lepszym się chciałeś. Nie zadbałeś o siebie W prawdzie jutra się bałeś Bo wyprawy nie znałeś choć podświadomie wiedziałeś że w końcu do niej dojdzie, Twój wyrok zapadnie w sądzie najwyższym wiec przed sadem mów mądrze, Sad nie jest przychylny dla takich jak ty Wiem kiedy jest zły, więc i ty staniesz się winny
Mów co chcesz, nic nie wzruszy mnie Uczę się z dnia na dzień, wiem co, gdzie i za ile kto gra pierwsze skrzypce Kto przegrał bitwę, kto poległ Walcz o swoje, walcz o progres ziomek Styknie, to proste znaleźć w sobie odwagę i siłę Oddycham bo żyję, żyję dla nich nie dla siebie, wierzę w to co robię Wierzę w siebie, nie zmieniam świata Zmieniam siebie a to gryzie ciebie, kropka Kolejna zwrotka Niepoprawnie Kolejny dzień Optymistycznie, fajnie Wypijmy za wschodzące słońce i deszcz Przypal stres, poukładaj mes no bo bardzo łatwo znaleźć się na wyżynie Podwójne życie, czy to dzieje się naprawdę? Oddaj swe życie, tak na poważnie, sprzedaj duszę diabłu Cienka linia, tu gdzie przemoc i adrenalina Mocne fatum, oddaj się diabłu Nic się już nie liczy, w imię czego? Na co liczysz? Być nie mieć, ja mogę mieć tego w chuj Ja mogę wszystko, byle dużo, byle więcej Czyste serce, brudne ręce To co chcesz, daj mi więcej Wole mieć bo pieniądze nie śmierdzą Daj hajs a na pewno mi już wszystko jednoTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.