Nie jeden dobry chłopak grzeje puche Za głupią dychę bo stracił fuchę Za kolegów co się rozpruli nie za kapuchę Nie jeden dobry chłopak przez to okazuje skruchę Na wadzę, bądź ostrożny dobrze ci radzę Matuli łzy nie napawają radością Jedno ci zdradzę, byś się nie pożegnał z wolnością Czyń dobro nie zło bo zło czyni się z łatwością Rozumiesz to czy przewinąć od nowa? Ostrożny bądź i uważaj na słowa Powiesz słowo za dużo to podwinie się noga Beceluj tym razem za błąd a nie za towar Ostrożny bądź i uważaj co bierzesz Ostrożny bądź i nie ustawaj w wierze Szlifuj wartości one w twoim ekwipunku W stosunku do rodziny nie waż się stracić szacunku
Ref: Ostrożności nigdy dosyć (nigdy dosyć) I jej nigdy nie będziesz miał dość Otwórz bracie szerzej oczy (szerzej oczy) Na chwilę je przymkniesz i się potkniesz o kość Kogoś takiego jak ty Który się potknął i kona na ziemi Brak ostrożności każdego uziemi Bez wyjątku już wychodzą po was diabły spod ziemi
Nie jeden tak ma że szajba odpierdala Jak tu trzymać fason jak temat na głowę siada Biada, kiedy narkotyk banie oplata Za popełniony czyn kara nie mała strata Raz finansowo drugi raz papuga gada Za ciebie odpowiada broni i propozycje składa Gdybyś miał łeb na karku i dużo nie gadał Nie siedział w parku nie ćpał i nie podawał Każdemu ręki tym bardziej kryminalnym Uwierz że można ufać liniom papilarnym Za struganie kozaka siedzisz w zakładzie karnym Nie lepiej być na wolce? I być w miarę normalnym? Pod żadnym pozorem niech wzorem nie będzie Dla ciebie ten co żyje o wodzie i chlebie Lecz śpi na złocie a złoto schowane po lewej W wypchanym kącie złoto kradzione możesz być pewien
Ref: Ostrożności nigdy dosyć (nigdy dosyć) I jej nigdy nie będziesz miał dość Otwórz bracie szerzej oczy (szerzej oczy) Na chwilę je przymkniesz i się potkniesz o kość Kogoś takiego jak ty Który się potknął i kona na ziemi Brak ostrożności każdego uziemi Bez wyjątku już wychodzą po was diabły spod ziemi
Nie ma nic wstydliwego w tym ze kogoś zraniłeś Każdy rani, lecz w jaki sposób to zrobiłeś? Jeśli zdradziłeś to jesteś bez wartości Nie można ci ufać bo do kurestwa masz skłonności Pomyśl, że nie jeden łzy połyka ze złości Bo w mamrze pości a skóra mu wisi Wystają kości i z murzynami się kisi W jednej celi wszyscy łysi każdy myśli Kiedy będą wolni? Tak ty pomyśl czy za 50 tysi warto stracić wszystko Pośrodku leży wina a konsensus jest blisko Lecz się nie zapomina i zostaje nazwisko Ludziom trzeba wybaczać, trzeba się starać By błędy naprawiać a nie się stawiać I w zły sposób rozmawiać szczególnie z bliskimi Choć z nimi się najczęściej kłócimy to nas nie opuścili Aż do tej chwili, bo nigdy nie będziesz miał ich dość
Otwórz bracie szerzej oczy (szerzej oczy) Na chwilę je przymkniesz i się potkniesz o kość Kogoś takiego jak ty Który się potknął i kona na ziemi Brak ostrożności każdego uziemi Bez wyjątku już wychodzą po was diabły spod ziemi
Diabły spod ziemi x4Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.