Okno otwarte na Jodłowej Śniadanie w cieniu drzew I jakoś łatwiej żyło nam się potem Mostów nie liczę Jest ich więcej niż z tamtych czasów zdjęć Panoramę mam do dzisiaj w głowie
Z drugiego piętra na Podgórzu na parking szybki bieg I do kolekcji dwa mandaty Codzienny pocałunek smogu, bar mleczny, potem park Tęsknie za tym
Jestem u siebie Choć jak ceramikę, czasem łatwo rozbić mnie Jestem u siebie Choć grunt się zmienia Ciągle w sobie już nie gubię się U siebie Choć odpowiedzi nie znam na tyle pytań, wiem Jestem u siebie Uuuu Już nigdy nie chcę zgubić mnie
W mieście z wiaduktem z krajobrazem W zimowy ciemny dzień Gdzie po raz pierwszy otworzyłam oczy Wszystko pamiętam jakby wczoraj stało się Wyprawy w góry, trzepak i podchody
Biegnę wzdłuż rzeki w miejscu gdzie w maju pachnie bzem Idę po chleb, mijam Osiecką Myślę o słowie, kiedy w końcu spełni się To inne miasto, lecz te same marzenia
Leniwie unosząc powieki Czuję zapach rozpalającego się drzewa Za oknem mróz Tunele ze śniegu A po obiedzie szarlotka i szklanka ciepłego mleka
Był w sercu maj Podwórko pachniało bzem Do zmierzchu ścigaliśmy się na rowerach Za domem sad, dwa patyki I z pokrzyw potwory To był nasz pełen wyobraźni arsenał
To inne miasto lecz te same myśl, cele Inne miasto, lecz te same dylematy
To inne miasto lecz te same myśl, cele Inne miasto, lecz te same dylematy
To inne miasto lecz te same marzenia Inne miasto, lecz te same dylematy To inne miasto lecz te same marzenia Inne miasto, lecz te same dylematy
Jestem u siebie Choć jak ceramikę, czasem łatwo rozbić mnie Jestem u siebie Choć grunt się zmienia Ciągle w sobie już nie gubię się U siebie Choć odpowiedzi nie znam na tyle pytań, wiem Jestem u siebie Uuuu Już nigdy nie chcę zgubić mnieTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.