Pan mnie pyta, z kim ja sypiam? Sypiam sama To mój wybór, nie konieczność, więc nie dramat Serce ciepłe wciąż od wspomnień O tych wszystkich zimnych draniach Którzy chcieli mnie usidlić
Wzięłam urlop od kochania Od uniesień, od tęsknoty Od czekania w noc bezsenną Odpoczywam, nie zabierze się pan ze mną
Męskie ramię mi chwilowo niepotrzebne Jak pan widzi, nie usycham bez miłości Sama z sobą jem kolacje i śniadania I odkrywam miłe strony samotności
Pan chce dociec, co też robię z wolnym czasem Czy nie wzdycham ciężko, w sufit patrząc smętnie? A ja mam nareszcie tyle Tego czasu do stracenia Że go tracę oraz trwonię jak najchętniej
Męskie ramię, które pan tu uosabia Choć się wesprzeć na nim czasem nawet miło To najczęściej tylko symbol, tylko fantom Niby jest, a jakby wcale go nie było
Że pan także jest samotny To jest szczegół nieistotny Chociaż wpada mi do głowy W związku z panem taki wniosek dodatkowy
Że się nic nie zmieni ani nie uprości Gdy samotność nagle dotknie samotności Ma samotność jest przebiegła Nie pozwoli, by ją przegnał Nawet tak zdecydowany Pewny siebie i nagrzany Zakochany z wzajemnością w sobie panTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.