Słońce wschodzi i zachodzi A my na obłędu łodzi Wypływamy znów w kolejny, długi rejs Czasem mignie druga strona Ta, niech będzie pozdrowiona Lecz jest przecież tyle innych, pięknych miejsc...
Nasz kapitan na urlopie Diabeł pod nim kołki kopie Gdzie płyniemy, tego raczej nie wiadomo Czy kapitan jest Twym stróżem Czy się Tobą martwi w górze Tego nadal jeszcze nie udowodniono
Nie jesz, nie śpisz, nie korzystasz Z życia demonicznych uciech Czujesz w sercu tamto dobrze znane kłucie Chyba, że tak od niechcenia Zechcesz sobie zafundować Krótki urlop od faktu urodzenia
Przecież nic Ci nie brakuje Jeśli więc coś w sercu kłuje To zapewne tylko kaprys wrażliwości... Nie, nie jesteś tu za karę Ten kabaret to nie areszt W którym czasem się przyjmuje nowych gości
Słońce wschodzi i zachodzi Gdybyś wiedział, o co chodzi To zapewne byś się tutaj nie znajdował Jutro więc kolejny port Lepszy albo gorszy sort I tak zawsze, naokoło i od nowa
Nie jesz, nie śpisz, nie korzystasz Z życia demonicznych uciech Czujesz w sercu dobrze znane kłucie Chyba, że tak od niechcenia Zechcesz sobie zafundować Krótki urlop od faktu urodzenia Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|