Jesteśmy jedno, jedno z żelaza Jak w pięknych wierszach jak na obrazach Jesteśmy jedno, jedno ze stali Bośmy się dawno już zakochali Jesteśmy jedno, jedno z betonu Co trzyma ciężko dach nieboskłonu Jesteśmy jedno, jedno z kamienia Nic się w tej sprawie u nas nie zmienia Jesteśmy jedno...
Wszystkie kilofy, łomy i młoty Wzięły się kiedyś raz do roboty I uderzały i podważały Z woli niedobrej, z własnej głupoty Biły na odlew na oślep biły Z całym rozmysłem i z całej siły Gdybyśmy byli niewytrzymali Mały nasz domek by się zawalił.
Gdybyśmy byli niewytrzymali Mały nasz domek by się zawalił Wszystkie kilofy, łomy i bele Biły w nas w piątki, świątki niedziele Deski, konary, żerdzie, kłonice Drzwi wywarzały i okiennice Pierwsza to bieda, drugi niepokój Trzecie, że kogoś miałam na oku.
Jesteśmy jedno, jedno z żelaza...
Pierwsza to bieda, drugi niepokój Trzecie, że kogoś miałam na oku Czwarte, ze życie tak się układa, Piąte, że zazdrość, szóste, że zdrada Siódme, że innym się nie podoba Jedna lub druga nasza osoba Szpile wbijali w dziury i w szpary, Że jeszcze trwamy to nie do wiary.
Jesteśmy jedno, jedno z żelaza...
Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.