Jeden lubi ortografię, drugi w kółko woli biegać Inny rybki ma w akwarium, czwarty uczy żaby śpiewać. A ja w domu mam pieczątki, stare ksero i pamiątki, z mej kariery urzędniczej, akta których nikt nie zliczy. Już od dziecka miałem hopla, kiedy inni grali w zośkę, mi się marzył kalkulator, taką jedną miałem prośbę. Jeszcze zanim studiowałem, urodziny księgowałem, papier, długopis, liczydło, jakoś nigdy mi nie zbrzydło.
Po pietnastu latach pracy pojawiło się olśnienie, od zwykłego przeliczania lepsze przecież jest tworzenie. Zatrudniłem się w urzędzie, dwie dostałem sekretarki, i tworzyłem dokumenty czasem aż na trzy drukarki, Potwierdzenia i odbiory, odroczenia i podania, druki zbieżne i rachunki ścisłego zarachowania. Jak mnie wyślą do Pekinu zaksięguję misia pandę, choćby sam uprawiać będę urzędniczą kontrabandę.
Przymierzają się do walki z generacją urzędniczą, różnej maści humaniści, ci co wciąż na palcach liczą. Narzekają, oskarżają - biurokracja to wydatki, spróbowaliby postawić pół stodoły bez podkładki. Dziś pyskują, mocni w gębie, dzwonią do telewizora, prowokują, spekulują, ale wkrótce przyjdzie pora. Gdy zapragnie jeden z drugim odmalować pół rynienki, kratkę wstawić do Seicento, zobaczymy kto jest cienki.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.