Nie spodziewałeś się chyba że powrócimy tu aby znów powyrywać dęby z korzeniami jak huragan Cathrina Jaś i Kazina i h jak meskalina nie było nas z ziomem przez moment no comment to fenomen to nie koniec powiem świeży powiew jest potrzebny jak najszybciej to chujowe powietrze ze sceny zapierdala kiblem czas na tajfun odczujesz moc wiatru co świat twój zdemoluje jak domek z kart idealny sztorm poczuj gniew oceanu zatapia frajerów zanim zdołają dojść do szalup początek koszmaru dla tych marudzących parów bo nie znają tego falującego stylu co mam L'Nino nad Wisłą dewastującej hip-hop nisko przelatujące rymy wróżą bliskość czystość zagłady co to dla nich to tornado Braggado rozwalające tutaj wszystko
Nie patrz na modę wyłącz swój modem zabieram cię na głęboką wodę jednym słowem skuwam lodem drugim doprowadzam do wrzenia zmieniam twój stan skupienia odparowuje z otoczenia moja poezja jest chorobą rozprzestrzenia się drogą kropelkową wiem o tym to i owo jest nieposkromionym sztormem unosi z prądem zalewa jak przyszły ojciec formę wypłucze obłudę z serc, które zarosły brudem ten wers to powrót do źródeł nie ważne jaką ma temperaturę postać, wygląd, strukturę, przestrzenny rozkład to hydro którego nam nie wydrą wilgoć żywioł unikatowy mówią nie da rady wejść dwa razy do tej samej wody w ciągłym ruchu to odwieczny zamysł wypływamy aby burzyć tamy
korzeń nie wzrasta w podziemie tego miasta nie przesadza się drzewa za to wyrywa się chwasta to nasza ziemia nasz kraj nasza gleba nasz asfalt nasza domena, nasz kraj, nasza jebana karma joł odczuj trzęsienie ziemi to Afront skład powrót do korzeni sejsmograf odbiera 6 w skali Richtera poniewieramy te wersy nie ma potem kto pozbierać lawina błocka zabija jak na Filipinach wioska Kazina i aż nasila się groźba poczuj tąpnięcie Polska się trzęsie pęknięcie od Łodzi po brzeg metro na bębnie matka ziemia dała nam taki eliksir odpalamy te jinksy, rozwalamy budynki ruchome piaski pochłaniają was i nie ma gadki pozbierajcie swych martwych
nic nie jest takie, na jakie wygląda rzeczywistość ma wiele odmian ognia narodzin aż po krew życie to próba ognia (stres) staje się w ukryciu jak zbrodniarz ten płomień w duszy to jedyne co mam musze zaprószyć go jak piroman, to ma trawić zostawić zgliszcze na widok, których łapie groza obserwatorzy będą piszczeć - pożar na skali Celsjusza wydusza stopni miliony pali się jak w Karbali domy VAT więcej niż megatony nawalą nie do obrony nieujawniony lepiej się dziecko salwuj ucieczką przed żarem nim będą cię wspominać z żalem pójdzie dym jak z komina pozostanie skwarek Afront to skład co będzie pożogi sprawcą 3, 2, 1, 0, zapłonTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.