(My) Hipsterzy porażki, awangarda przegranych Tak wiem, miałeś pecha zanim był znany Świat traktuje nas ostro, a my go z troską Łapię życie za mordę i pytam czy nie za mocno Mówię odwagi synku, jesteś w budynku, vamos Ta, jestem w budynku, a ten budynek to lamus Em. śpiewa "Loose yourself", słyszę pierwsze słowo I już, a ty świeżak, bierz lepsze kojo
Siedzę w strefie komfortu Jak w dresie z Go Sportu Czekam co nowy dzień przyniesie, aportuj! Wiem, że nie robią tak Ci kolesie od fortun Ci w księdze rekordów, czy w Guinessie czy z Forbes'ów Chcę się zmienić na dobre, rozpisz mi trening na łokcie Chcę się zmienić na dobre, boję się obciąć paznokcie Rap o drodze na szczyt nudzi jak elevator music Rap o przegrywaniu! Odwagi! Ktoś musi o tym mówić
Co w narożniku mówił Papa Stamm? Odwagi! Czego wymagał trzyletni plan? Odwagi! Co powtarzasz tyle razy sobie sam? Odwagi Odwagi, odwagi!
Co tam brzęczy twój lifecoach, szef i gazeta Twój przywódca duchowy, czego dodaje seta? (Czego?) Odwagi! (Czego?) Odwagi! (Czego?) Odwagi!
W wyże leżysz dzień jak co dzień jak odbity na kalce A z twej lewej, lepszej strony jest dziewczyna i palcem Dźga cię w oko i podkreśla głosem tę dziwną czułość Moje złoto mógłbyś trochę się posunąć? I posuwasz się posłusznie cicho uznając rację I zdobywasz się na uśmiech jak uśmiecha się pacjent Po morfinie, którą staje się dla Ciebie pytanie Czy nie można by się posunąć dalej?
Albo inne okoliczności przyrody Przyjmujesz gości, a w barku zabrakło wody Susza moży więc wytyczasz akcję i miejsce Moi drodzy, skoczcie na dół, przynieście Skaczą nieomylnym wiedzeni pragnieniem A ty czujesz impuls silny aż drga przyrodzenie Pijmy za to olśnienie, myśl brzmi tak: Czy nie mógłby skoczyć Ci cały świat?
Co w narożniku mówił Papa Stamm? Odwagi! Czego wymagał trzyletni plan? Odwagi! Co powtarzasz tyle razy sobie sam? Odwagi! Odwagi, odwagi!
Co tam brzęczy twój lifecoach, szef i gazeta Twój przywódca duchowy, czego dodaje seta? (Czego?) Odwagi! (Czego?) Odwagi! (Czego?) Odwagi!
Co w narożniku mówił Papa Stamm? Odwagi! Od czego zapewne stroni Wojciech Mann? Od wagi! Co powtarzasz tyle razy sobie sam? Odwagi Co tak głupio brzmi, bo słyszałeś to już zbyt często Ale może czasem trochę chyba nawet sensowne jest to Odwagi! Odwagi! Odwagi! Odwagi! Odwagi!
Może pójdziesz ostro lecz w zapomnienie, odwagi Wywołasz wzruszenie, ale ramion, odwagi Łkasz porą nocną, wstań gdy dnieje Drżące pudenda pokaż panom i paniom Istotne jak menda, wieczne jak jętka Nikczemne ciało, a każda dziura spięta Miejmy święta, tak poważnie się nie traktuj Zamknięty w swym świecie, glizdo w jabłku Tłuszcza w kabarecie, nieakademickie forum Bo to inni a ty dla nich poprawą humoru Niemistrzem do wykonu czasem mało by istnieć A trzeba stać kimś się, choćby i pośmiewiskiemTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.