Hej! Gdy miałaś w duszy złośliwego raka Takiego nieoperowalnego z przerzutami I zawiodła ostatnia pseudoterapia Już pełzłaś na dach Marriotta by się zabić Spotkałem cię po drodze – poszliśmy na kawę Wysłuchałem, zrozumiałem i dałem nadzieję Bo mam słabość do kobiet załamanych I nader wszystko kocham robić dobre wrażenie A tobie gdy leżałaś w rynsztoku zarzygana Zgubiłaś portfel, telefon i złudzenia Pomogłem się podnieść i poskładać (Hej!) Dałem snikera, monstera, przysłałem Ubera I wszystko byś była wśród ludzi z powrotem Można powiedzieć – chwilo trwaj! Gdyż moja aureola świeci teraz szczerym złotem I czuję, że zasłużyłem na raj (Hej!)
Ty upierasz się całować w bliznę Lizać krew tam gdzie się sączy rana A ja się tylko wykazałem egoizmem Zawsze będziesz szła sama! Ty upierasz się całować w bliznę Lizać krew tam gdzie się sączy rana A ja się tylko wykazałem egoizmem Zawsze będziesz szła sama!
Hej! To było jakoś po szesnastej Pisałeś gniewnego posta o złej młodzieży Z dosami w smartfonach i wylazłeś przed maskę Oto krwawy paradoks na asfalcie leży Pierwszy podbiegłem – sztuczne oddychanie Masaż serca, drewno między zęby, pogotowie Z niejakiego dystansu łowię chciwie uznanie Samarytanin! Paweł z Tarsu – oto człowiek! A tobie gdy wsadziłeś łapy tam gdzie zgroza Pracujące żarna na tatar je zmieliły Ściągnąłem najnowsze superprotezy zza morza Organizując zbiórki, koncerty i festyny Na rzecz "Teraz masz czym laur włożyć na skronie" Szluga do paszczy – a dłonie uścisnąć Tak osiągnąłem wewnętrzną harmonię A nawet przyznałem sobie moralną wyższość
Ty chcesz czyścić mój życiorys brudny I kuć pomnik by na wieki stał A ja tylko byłem samolubny (Hej!) Zawsze będziesz szedł sam Ty chcesz czyścić mój życiorys brudny I kuć pomnik by na wieki stał A ja tylko byłem samolubny Zawsze będziesz szedł sam
Sami, ale nie jedyni Sami, lecz nie osamotnieni Ty czujesz się lepiej, ja doskonale Prawdziwa korzyść to obupólna Czemu? Chcesz szlachetnej przyczyny Czemu? Chcesz mnie wybielić Świat uratowany, ego pogłaskane Nie dochódź się czemu ktoś wydostał cię z gówna (Hej!)
Bo na cóż ci to do szczęścia Przetop medale i rozbierz podest Prawdziwych: uznania i motywów się nie uzewnętrznia
Ty upierasz się całować w bliznę Lizać krew co sączy się z ran A wszystko jest egoizmem, weź wiadomość miej Zawsze będziesz szła sama/szedł sam! Hej!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.