Tańczę straszny balet Sadzę grzyb na ścianie Na Wiśle rtęć i więdną pnie drzew Pożegnanie twarzy Światło też was razi Gdy wznoszę się zezwalam wznieść brew Wreszcie swoim torem sunie dłoń pod stołem Obwisły korpus spotyka krzywy zgryz Przekaż nieletnim swą świętą prawdę Ja im opowiem bajkę nie omijając nic
Choćbym użył wszelkich sił Symetrii mocą tętnił busz Lecz poczuję koniec gdy on zjawi się za winklem tuż Jeśli zobaczy mnie na baczność będę stać Wobec swych bezsprzecznych win Wyniosę z domu cały gruz Wrzucę go z powrotem i Syzyfem będę co głaz niósł Wszystko pozbieram znów by mogła harmonia trwać Złamię na swych kościach kij a potem jednak włożę róż Wskoczę w błoto wzorem świń i niech nasiąka chciwy mózg Tylko kilka dni a potem będę cieniem tła I nakręcę krótki film o kaszlu rwącym resztki płuc I napiszę śmieszny list o tym że w normie wszystko już I podpali go skrzesana zgrzytem zębów skraTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.