Na samo chwili tej wspomnienie aż do tej pory cała drżę: ja ucieszyłam się szalenie, on udał, że nie widzi mnie.
Potem coś bąknął, że się cieszy, że wszystko to wyjaśni mi, a teraz bardzo mu się śpieszy — gdy odszedł, w oczach miałam łzy.
Jakże inaczej patrzył na mnie, gdy brzegiem morza ze mną szedł na wczasokursie, na wczasokursie. O opiekuńcze wsparta ramię słyszałam co dzień jego szept na wczasokursie, na wczasokursie.
Kiedy kończyły się wykłady, śledził mój każdy gest i krok, z miłości truł się, z miłości truł się. Nie jadł deserów, chodził blady wciąż tylko za mną, świt czy mrok, na wczasokursie, świt czy mrok.
Gdy odjeżdżałam, zrozpaczony, obiecał co dzień pisać list, potem przez peron zatłoczony lokomotywy przebiegł gwizd.
Potem raz jeszcze go ujrzałam… A resztę państwo znają już — więc przyda się przestroga mała, dla czułych serc niewielki kurs.
Przecież niejedna jeszcze pani usłyszeć może taki szept na wczasokursie, na wczasokursie. Ktoś jej podsunie męskie ramię, będzie z nią brzegiem morza szedł na wczasokursie, na wczasokursie.
Ale niech panie pamiętają, że choćby jęczał, świt czy mrok, z miłości truł się, z miłości truł się, to jeden z tych, co się kochają przez dwa tygodnie raz na rok, na wczasokursie raz na rok.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.