Wstałam o siódmej rano i jest już siódma wieczorem, książkę niedoczytaną z trudem do ręki biorę.
Stron mi zostało niewiele, lecz chyba czytać nie będę — przede mną, jak na apelu, stanęło długim rzędem…
Dwanaście skulonych i drobnych godzin z życia kobiety, tak bardzo do siebie podobnych, straszliwie podobnych, niestety…
Ta pierwsza, półsenna, co zaspać się boi, ta druga, kuchenna, co chleb rano kroi,
Ta trzecia, spóźniona, co mlekiem się parzy, ta czwarta, zgoniona, o snu chwilce marzy,
Ta piąta, co wzdycha: „Pół czarnej zaparzcie…” — stanęło przede mną dwanaście, dwanaście…
Dwanaście zgonionych, zdyszanych godzin z życia kobiety, podobnych do siebie, siostrzanych, straszliwie siostrzanych, niestety…
Ta szósta, ta szósta, tak długa, tak nudna, ze zmarszczką przy ustach ta siódma, ta siódma
I jeszcze ta ósma, dziewiąta, dziesiąta, co goni po sklepach, po domu się krząta
I ta jedenasta z dwunastą, co sobie po cichu powtarza: „Jak ja się wyrobię?
Jak ja się wyrobię? Jak ja się wyrobię? Jak ja się wyrobię? Jak ja się wyrobię? Jak ja się wyrobię?”.
I wtedy znad gazety słyszę twój szept liryczny: „Kochanie, ty jesteś, niestety, coraz mniej romantyczna…”.
Ach, jakie szczęście, że nie wiesz, mój ty Romeo uroczy, jak w takiej chwili na ciebie wytrzeszcza szare oczy…
Dwanaście skulonych i drobnych godzin z życia kobiety, tak bardzo do siebie podobnych, straszliwie podobnych, niestety…
Ta pierwsza, półsenna, co zaspać się boi, ta druga, kuchenna, co chleb rano kroi,
Ta trzecia, spóźniona, co mlekiem się parzy, ta czwarta, zgoniona, o snu chwilce marzy,
Ta piąta, co wzdycha: „Pół czarnej zaparzcie…” — wytrzeszcza na ciebie swe oczy dwanaście…
Dwanaście zgonionych, zdyszanych godzin z życia kobiety, podobnych do siebie, siostrzanych, straszliwie siostrzanych, niestety…
Ta szósta, ta szósta, tak długa, tak nudna, ze zmarszczką przy ustach ta siódma, ta siódma
I jeszcze ta ósma, dziewiąta, dziesiąta, co goni po sklepach, po domu się krząta…
I jeszcze dwie tylko, a każda z nich mruga, jak gdyby mówiły: „Ten pan nam się udał…
Ten pan nam się udał… Ten pan nam się udał… Ten pan nam się udał… Ten pan nam się udał… Ten pan nam się udał!”.
I dojrzyj, jeśli mnie kochasz, Romeo godzien litości, że jest, przecież jest miejsca trochę na małą chwilę czułości…
W dwunastu zgonionych i drobnych, niewartych pióra poety, straszliwie do siebie podobnych godzinach z życia kobiety.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.