Nie chcę pustych słów, a wyrazów twarzy pełnych łez. Pękniętych serc, oczu, które widziały niejedno. I nóg, które coś przeszły, rąk, co pracowały. I dup, co parowały te upadki.
Wpadam na ulubioną melinę, bo są tu wszyscy. Co jak ja nie wiedzą po co tu przyszli, nic im nie mówi też żeby stąd wyjść. Muzyka zagłusza wyrzut kondycji, zatyka płuca, znieczula zmysły. Zamyka usta, ale krzyczą myśli: tu spoko się żyje.
Jestem gotów, gotówkę chcą goryle. Po przekroczeniu progu klubu pełnego świnek co węszą idyllę. Przez moją ksywę, he, ssą mi szyję, widzisz to uhu, ten to pożyje. Ja od kiedy jestem wegetarianinem widzę w nich mięso i tyle.
Jak Ci zależy to zmień mą opinię, najlepiej jeszcze nim dancefloor ożyje. Nie lubisz na trzeźwo? Czas przełknąć tequilę, ta z rana ryj wypryszczy, ble. Czuję się jakbym przeciął pępowinę od kiedy nie pije, lecz z chęcią coś zwinę. Cię nie jara delay? różnimy się nieco jak jawa i dream, niczym Preston i Weeman.
Mimo to z nas jedną drużynę się uda zbudować i zagrać mecz? Mnie nigdy nie jarał splendor i fever i wiesz co? To chyba przez mą rodzinę. Życie jest trochę jak bieg po logikę, chcesz pobiec ze mną? Miej niezłą kondychę.. Nudzi mnie pospolite jak każda rzecz.
Dlatego granice mam w chuju. Nie tylko tego lokalu, więc opuszczam ją. Złapię taryfę jak burżuj. Dobranoc Poznaniu, śpię, poduszka joł.
Mamo proszę nie krzycz, chcę już spać. Siostro proszę nie krzycz, chcę już spać. Córko proszę nie krzycz, chcę już spać.
Tato proszę nie krzycz, chcę już spać. Mężu proszę nie krzycz, chcę już spać. Synu proszę nie krzycz, chcę już spać.
Wolałabyś tu ze mną być nie wiedząc co tracisz nie zostając tam? Tu nie wytrzymasz dłużej jak miesiąc. Bierzesz się znikąd, grubo w tym nigdziu musi być, skoro masa tam idzie. I ty stamtąd jesteś i tam nie ma mnie wciąż.
Przy moim zryciu chcesz coś ukryć, lecz widzę. Masz parę dobrych zdjęć i cech, robisz mi breakfast and bj. Robię o Tobie notki w zeszycie, po jednej stronie jak w debla w tenisie. Z czasem zapełni się.
Serwujesz zdania, ja serwuje ciszę, ja chcę coś zdziałać, ty przespać swe życie. Chociaż nie wypada - entliczek, wybieram jak Graham przeżycie. Przeciągam strunę jak z rana my się. Gitara, że na coś nadałaś mi się, choć równa z nas para jak Nadala bice.
By szamać śniadania na ficie przebieram nogami jak w smakach w trafice. Przemieszam i latam na weed’zie, sobie pozwalam jak mama na bicie. Dziama siana liznę za to, lataj za magistrem, pracą. Tak wmawia nam system, a co.
Należę do introwertyków, którym należy się wszystko bez liku. Tak myślą, bo mieli niewiele prócz wstydu. Choć nie był to sitcom, epikur, nie śmiałbym wspomnień pizgnąć w wehikuł. Jak ci chcą przeszkodzić pierdol je.
Nie chcę pustych słów, a wyrazów twarzy pełnych łez. Pękniętych serc, oczu, które widziały niejedno. I nóg, które coś przeszły, rąk, co pracowały. I dup, co parowały te upadki, o nich często śnię.
Mamo proszę nie krzycz, chcę już spać. Siostro proszę nie krzycz, chcę już spać. Córko proszę nie krzycz, chcę już spać.
Tato proszę nie krzycz, chcę już spać. Mężu proszę nie krzycz, chcę już spać. Synu proszę nie krzycz, chcę już spać.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.