I To moje miasto z snów… Moje miasto z snów po którym chodzi Bóg Miasto niemych słów w którym czuję ból Byt i niebyt to para kochanków w nim Co chodzą co dzień do kameralnych kin On, elegant, malarz co nie może znaleźć pędzla Ona… ona to jego cały wszechświat Tak uroczo piękna, wiecznie uśmiechnięta Moja Pani, jakie Twe imię? Poezja? Kora i Persefona, rozdwojenie jaźni Czy też mój brak wyobraźni? Na życie? Na bycie? Odpowie mi znów poprzez ciszę Zawsze gdy otwiera usta, usta bóstwa Które chcę ubóstwiać Płatkiem róży móc je muskać Skubać jej cerę, mlecznobiałą Moja Pani, bądź mi zawsze prawdą
II Piękno i brzydota poszli do Kościoła Trochę szkoda, Pani ubrała sukienkę do kolan Piękna czy brzydota? To nie ta sama osoba? Piękna dla świata, brzydka dla mnie Brzydka bo kradnie, kradnie co najważniejsze Czas i przestrzeń To przecież co mam najcenniejsze I nie chcę mi oddać, bo wiemy oboje Że może ze mną wszystko, co zechce, cokolwiek O cokolwiek proszę O Twe imię na białej kartce Poproszę o to na świecie najbardziej Bo choć mówię że brzydka egoistka Jesteś dla mnie jak ta biel najczystsza Przepraszam za słowa Że urocza, że kocham Ot świata prostota, jesteś mą magią Tak piękną zjawą, sen mija się z jawą Moja Pani, jesteś mą jedyną prawdąTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.