Po kilku stopniach opadam w dół Na klinkier, na Placu Wolności. Ukradkiem czmycha spłoszony kot Co się w rynsztoku rozgościł. Dorożkarz batem konia gna, Rozpędza przechodniów na boki, A Żyd zachwala specjały bo Nie znajdziesz lepszych, jak świat szeroki.
Sen to czy jawa Mówić, czy gadać, Człowiekowi człowiek Historię chce opowiadać.
Z kościoła słychać rytmiczny dzwon, Co miesza się z głosem przekupki. Z karczmy łajdacki wychynął tłum: Dopóty bal, póki wódki! A stary kioskarz podkręcił wąs, Bo wciąż mu nie obce podniety. Drewniany chodnik jak serce drga, Gdy smuklą się na nim, gdy prężą kobiety!
Sen to czy jawa Mówić, czy gadać, Człowiekowi człowiek Historię chce opowiadać.
Tłuściutki chłopiec zapłakał w garść, Nurkując wnet pod ekwipażem. Pies uciekł rano i nie ma psa, A miasto wszak stoi rakarzem! Słońce się kryje za najwyższy dach, Jak dziewica w przesadnej skromności. Zamykam album, odkładam go. Noc nastała na Placu Wolności. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|