Jastrzębi śledząc lot, Jezioro ciszę wdycha. Zwiesza się poza płot Spylona rozwalicha.
W kałuży, śladem kół Porysowanej w żłoby, Tkwi obłok, brzozy pół I gęsi rdzawe dzioby.
Od sztachet, snując kurz Na trawy i na chwasty, Słońcem pocięty wzdłuż Upada cień pasiasty…
Trzeba mi grodzić sad, Trzeba mi zboże młócić! Przyszedłem na ten świat — I nie chcę go porzucić!…
{Sad rozstajny, Warszawa 1912.} Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |