Tyle pieszczoty, Co dla czworga rąk. A ty, zmierzchu złoty, Konaj wpośród łąk.
Jedna dal w błękicie, Ale różna łódź! Trzebaż było życie Z ową dalą skuć?…
Późny wieczór stroni Od zielonych bruzd. Dłoniom zbrakło dłoni, Ustom zbrakło ust!
Szczęście, co od słońca Wzięło czar i kres, Dobiega do końca, Unikając łez.
/Oto zlękłe ciało — Oto gwiezdny kurz! To, co stać się miało, Niech się stanie już! /
{Dziejba leśna,Warszawa 1938.} Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |