W księżycowy wniknąć chłód, Wejść w to srebro na wskroś złote, W niezawiły śmierci cud I w zawiłą beztęsknotę!
Był tam niegdyś czar i śmiech, Tłumy bogów w snów obłędzie Było dwóch i było trzech Lecz żadnego już nie będzie!
Został po nich — rozpęd wzwyż, I ta oddal bez przyczyny, I ten złoty nadmiar cisz I te srebrne szumowiny...
Tam bym ciebie spotkać chciał! Tam się przyjrzeć twemu licu! Właśnie dwojga naszych ciał Brak mi teraz na księżycu! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |