Próbuję zachować szczęście, chociaż marnieje w rękach Ogrzewam się spalonym krzewem, gałązka nade mną stęka Niebo się o mnie podpiera, siwe jak u Ramseya Dopóki siedzę nie leżę, źrenice powoli ścieram Palcem po piasku - 'vici', noszą mnie w żołądkach sępy Po pustyni zygzaki, nad pustynią kręgi Wszyscy przede mną ukryci, zwodzą mnie ludzkie słabości Pustynia ma swoje brzmienie - kości grają o kości Igła przeszła przez ucho, wiele błędów popełniam Nie ujdzie mi to na sucho, krew już cieknie po zębach Mowa szlachetna, myśli brudne a królestwo niebieskie Jestem bogaty w serce, no to je ode mnie weźcie Wołanie mnie ciągnie w nieznane, pustka w bawolim rogu Jestem od tego by zajrzeć i przejść a potem obejrzeć od spodu A ty światełko nie znikaj, będę cię nosił na rękach Tak przenikliwe i nieprzeniknione jak przewrócona ósemka Znowu odchodzę od Boga, wiedzie za nos burdel Szatana Poluzowałem z nim więzi (z którym) i kroki dalsze stawiam Okrąg przechodzi w okrąg, szukając jego ducha naprawiam Kwiat życia to miłość wieczna, a willa się trzęsie - to fatamorgana Taszczę za sobą podarte łachy, ojca zgubiłem doszczętnie Nie będę wisiał na krzyżu gdy on jest wbity w butelkę Pustynia z piasków domu rozciąga się jakby bez końca Źródło tu dawno mi wyschło - pies szczeka sucho do słońca Ostatnie kuszenie Marcina, niech grona spadną na ziemię Mógłbym powiedzieć wprost gdyby nie fakt że żyjesz na drzewie Z trudem przełykasz kłamstwo a prawda to już język cofnięty Wychodzisz po angielsku, w kontakcie z faktami jesteś spięty Prawdę ubieram u metafory a potem obdzieram ze skóry Na końcu pewnie razem padniemy w mokrym cieniu kałuży A ty światełko nie znikaj, chcę cię nosić na rękach Choć nie należysz do mnie to serce mi trochę pękaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.