Adam Mortis skąd się wziął? Biała gęba, czarne flow Częściej mówię - elo, siema, co tam? Ale rzadziej yo A hejterzy walą dzwon, jestem ponad jak Concorde Idę szybkim krokiem zawsze bo mi w głowie syczy lont Gdzie mój upragniony ląd? Chciałbym wypierdolić stąd Warsaw Poland Siren City miasto krzyży to mój dom Biegałem na bramkę krzyczałem 'gol' , Luis Figo portugalski idol Gdzieś zatraciłem dawny wigor, częściej w TV oglądam sport Nadal jestem przy tobie ziom Real Madryt ty Celta Vigo Rodzaj Polaka pierwszy sort, choć nie głosuję na PiS, yo Dla lewaka homofob, dla prawaka pedał oo Jestem Bianconeri jak Juventus, masz z tym problem, co? Popłynę dalej, daleko mam port, z każdego miejsca trafię wasz kort Pierdolę grę, chcę swój fame, chcę swój pierścień jak Smeagol Chyba wybrałem za trudny tor, jak Kubica ukończę go Wszystkie znaki na ziemi i niebie i we śnie krzyczą do mnie (go!) [ang.]
Tik tak tik tak tik tak tik tak - bombowy jestem jak arabski świat Wypluwam myśli i w ciszy się przyśni ci ten błyskotliwy rapu kat Padam jak Jezus, padam jak grad, znowu wpadam do studia 'Nad' Robię rozpierdol znowu na pewno, trzymaj się ze mną to będziesz nad Jebać diabła i jego pakt, źle mi się wiedzie i to jest fakt Nie chcę widzieć na czarno-biało, bo to trochę mało, i nieba zza krat Mój palec Boży ma milion wat, trzymam się zawsze z dala od stad Twoja dziewczyna ma milion wad a jej hobby to dragi i scat Otwieram okna: widzę kraty, ludzkie gnaty, nic poza tym To jest zaduch, to jest 'nieduch' , to jest pustka, tarapaty Idę za tym, zbieram straty, widzę gniew mój w oczach taty Pełne kielony, pełne lodówki, pełne brzuchy i puste chaty Wiecznie przegrany jak Slytherine, zdeterminowany jak Wolverine Wystrzelę jak rewolwer i będzie rewolta jak sukinsyn Wejdę na podium jak Leicester City, każdy szczyt będzie zdobyty Chcę mieć do kurwy te zaszczyty i być tu złotem skryty
Mortis na trapie - hejter coś sapie, patrz jaki jestem tu kurwa designer!... Czarno na białym widzisz, że słyszysz, najlepiej białasie remiksuję Pandę!... Ta gra - jebany survival, hipokryzji to festiwal, za Chiny nie będę tu przegrywał... Dżungla ze wszystkich wypływa, artyzmu prawie nie widać, tylko hajs was tu trzyma... Teraz ja mam głos, z pod zasłony milczenia słychać go Nie miał dla was znaczenia, nie ma dalej, ale jebać to! Warszawa rodzi mistrza z chorą jazdą - to Hertogenbosch Zjebane otoczenie podarował mi pijany los, o włos... Będę zawsze by stracić to wszystko... Przez szmaty zawistne nigdy nie zawisnę, o tobie mowa ty ruda dziwko!.. wow... bitch please.. yo!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.