Kiedyś oddychałem tobą, byłaś całym moim światem Kiedy zasypiałaś obok nie wierzyłem, że to stracę Pozwalałaś mi być sobą, choć wiedziałaś, że to niebezpieczne Najpierw uśpiłaś mój rozum, zatruwając moje serce
Oddychałem tobą, byłem jak deszcz na pustyni Nikt z nas wtedy nie przypuszczał jak to wszystko się zmieni Tak płynąłem przez życie, byłaś moim kapitanem Z alkoholem narkotyki tak na przemian z afobamem
Jak, jak piękna może być nienawiść obok głupiej miłości Ty, choć życie z tobą było piekłem, piekła każdy mi zazdrościł
Jestem jak Tytanik, a ty jak góra lodowa Ściągasz mnie na samo dno, mówisz nic nie warte słowa A gdy brakuje mi tchu, choć tak blisko jest powierzchnia Wtedy zabijasz mnie znów, zabierając mi powietrze
Oddychałem tobą i pragnąłem jak wędrowiec wody Nasze życie było scenariuszem z filmu gorzkie gody Kiedy byłaś obok czułem, że przenoszę góry Tak naprawdę zrozumiałem, że otaczają mnie mury
Żadnych drzwi i żadnych okien, a ja wciąż szukałem wyjścia Ile razy przecież chciałem skoczyć z dziesiątego piętra Tak powoli mnie niszczyłaś zniszczyć można nawet kamień Moje serce było słabe zakochałem się w szmacie
Jestem jak Tytanik, a ty jak góra lodowa Ściągasz mnie na samo dno, mówisz nic nie warte słowa A gdy brakuje mi tchu, choć tak blisko jest powierzchnia Wtedy zabijasz mnie znów, zabierając mi powietrzeTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.