schody w górę schody w dół kipi asfalt brak nam tchu zanurzeni w gardło dnia w nienawistny strach gdzieś biegniemy w ulic krzyk co w nich krzyczy nie wie nikt spazmatyczne gesty rąk chciałbym uciec stąd oddać ból w wieczność snu płynie ściekiem ludzki grzech histeryczny podły śmiech dokąd idziesz dokąd ja póki jeszcze trwam Chrystus miasta minął mnie słony pot i święta krew jak zanurzyć siebie w Nim gdy już nie ma nic oddać Mu wieczny ból samotności wilcze kły szarpią żeby nie mieć nic i zazdrościć paru słów niezmienionych w lód gdy zastygasz w blady mit i nie słyszy cię już nikt zanurzony w gardło dnia oddaj Mu swój strach oddaj ból w ciszę snów Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|