Czarne lakierki przed ostatnią drogą Zadają blaskiem wielkopański sznyt Czarne lakierki noga za nogą Prowadzą tam, skąd nie wraca nikt
I chociaż los jak durna kuropatwa Przycupnie gdzieś na miedzy niczym tchórz Czarne lakierki jak rodzona matka Powiodą do anielskich dusz
Myślałby kto, że taki elegancik Poza kolejką stanie u wrót I że te spodnie prasowane w kancik Pomogą mu przekroczyć nieba próg
A Święty Piotr - powszechny poczciwina W sandałach przewędrował nieba szmat I teraz pod nosem przeklina Piechurów co z lakierem za pan brat
To przecież kpiny w żywe oczy Kostucha śmieje się bok w bok Że taki człek przez życie w łapciach kroczył A teraz mu lakierem barwią krok
Takie to buty - trudna rada Nie zawsze nogi niosą gdzie się chce W czarnych lakierkach nie wypada Nawet po śmierci się wyrażać źle
Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|