Śnił mi się cyrk podziemny w piwnicy miejskiego teatru miasta nie pomne ni nazwy sceny orkiestra grała do taktu publiczność stała półkolem przy arenie nie było końca rozgłośnym śmiechom dawano słynne przedstawienie dawano słynne przedstawienie Z hotelu Houston wyskakuje Lechoń
Miałam na sobie białe spodnie i zmiętą bluzkę w czarne pasy ja stałam tyłem gdy Tyś swobodnie brał ją w swej miłości jasyr a potem szliśmy, dniało i grzmiało ludzie od siebie uciekali ktoś gonił porzucone ciało z którego bliźni go obrali ktoś ścigał swoją czarną duszę, co białą wiała limuzyną ktoś inny wołał ognia p[roszę, bo właśnie oblał się benzyną
Miałam na sobie białe spodnie i zmiętą bluzkę w czarne pasy ja stałam tyłem gdy Tyś swobodnie brał ją w swej miłości jasyr A kiedy się rozpierzchły tłumy, sami zostaliśmy na placu ty jak z granitu, ja jak z gumy jak para ślepców i pajaców lecz mimo jawnych rozbieżności zaczęliśmy budować scenę na szczątkach zwiędłych już miłości na szczątkach zwiędłych już miłości nie bacząc na rosnącą cenę biletów naszej samotności połączył nas skrzypiący chór twych kroków na schodach i gości przelotnych sznur
Miałam na sobie białe spodnie i zmiętą bluzkę w czarne pasy ja stałam tyłem gdy Tyś swobodnie brał ją w swej miłości jasyrTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.