Za horyzontem, gdzie milczenie znaczy niebo, Przetykam złotą nić przez wcieleń moich splot. Przyznaję się do ran, do krwi, Miłości, której wstyd, Powietrza, które wie, kiedy kocham, kiedy pieprzę się. Moja śmierć jak mistyczne gówno kopuluje z ust. Tam, krążę tam, By z nicości wcielić się w matczyny płód.
Chcesz złamać sen, Lecz unikasz końca, nie przestając żyć.
Deszcz zbawia kwiaty, by życie gdzieś utkwiło. Czy czas się zatrzymał? To, co odchodzi, kiedyś nadejdzie. Ludzie nie wiedzą, jak żyć.
...Cykl obraca się. Narodziny, dzieciństwo pełne duszy, Uśmiechów niewinnych i zdrady. Dorosłość usłana sumieniem. Starość jak hańba. A na łożu śmierci - śmierć!..
Jest jak rzeka. Unosi mnie spojrzeniem Nurt porywa nas Uświęca cel i rzuca gdzieś na brzeg.
Tabula rasa Teraz przedtem, tam i potem Klepsydra daje znak, więc inicjały wpiszTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.