[Zwrotka 1: Kleszcz] Ee gdzieś między piekłem, niebieskim niebem Ja nadal tu jestem i dużo nie wiem Gram sobie w grę, wiesz, nie jestem pewien Gram w grę, zdobywam kolejny level
Idziemy wszyscy swoją wytyczoną drogą Dbając o swoje logo, gonimy własny ogon Są tacy, co nie mogą i tacy, co żyją błogo I tacy cudacy, co chcą tu upolować kogoś
A na Twych plecach niczym po drabinie będą się wspinać do celu I uwierz, wiele wody tu upłynie, zanim zrozumiesz, że wielu z nich
To lis - lis To farbowany - lis Pluszowy słodki - miś I Cię wykręci dziś
Taka to mała to puszka Pandory, Pandory, Pandory A z puszki wychodzą przebiegłe potwory, potworki, potwory
Krokodyle łzy, łzy, łzy sztuczne Wyjdzie z wora szydło wyjdzie, gdy uśniesz Odwiedzi Cię wilk w skórze owczej I wyprowadzi hen na manowce
[Refren] O ty, lisku farbowany Znamy wszystkie Twoje plany Nie przekraczaj mojej bramy Zejdź mi z oczu, nie mów do mnie więcej
[Zwrotka 2: Abradab] Ok, ok, słuchaj, sprawa jest prosta Nie lubimy wrednych skurwysynów, kropka A że w cholerę trudno takiego rozpoznać Wiem, że niejednego jeszcze spotkam
I żeby wszystko było jasne, bo zacząłem ostro Zazwyczaj pracujemy ze świetnymi ludźmi, pozdro Ale nie ma szans, żeby tacy byli non stop Co chwila tłumaczymy coś takim osłom, że kosmos
I to jest pół biedy, gdy ma spóźnioną reakcję Gorzej, gdy to cwaniak, który ma lewą fundację A to są niestety popularne akcje, fakt jest Taki, że są z nimi perturbacje, szlag je trafić jakiś mógłby
Bo to dla mnie zwykłe kurwy są Ukrywają się za szyldem, że pomoc niosą Jeden chwalił się, że jeździ z wielką prędkością A zatrzymany gliny mami swoją fundacją
Ej, normalnie rzygać się chce Nie jestem święty, ale obce mi są akcje te Nie chciałbym patrzeć sobie w gębę, gdybym wiedział, że Zarabiam pęgę za przekręty i machlojki swe
To zwykłe gnojki, ej, i szkoda zwrotki tej Żeby się dłużej tym zajmować, choć taki był cel I jeśli chcecie odpowiedzieć ciecie, to okej Odnajdziecie w necie mnie na mamciewchuju.pl
[Refren] O ty, lisku farbowany Znamy wszystkie Twoje plany Nie przekraczaj mojej bramy Zejdź mi z oczu, nie mów do mnie więcej
[Zwrotka 3: Rahim] Promienny uśmiech, jednak serce zimne jak lód Chemia bez cienia przewodzenia jak zimny lut Patrzy prosto w oczy, po czym kłamie jak z nut Kiedy szydło z wora wytoczy, relacje kaput
Daremny trud próbować. Można w nieskończoność Czekać na cud lub szczęścia łut. Na pomoc! Nigdy nie sądzono, że taki jegomość z takową personą Postąpi jak fiut
Bywa trudny w relacjach jak Sheldon Cooper Wszywa smutny vibe, nawet będąc w grupie Nader szczędząc tupet, niech ten padnie trupem Hmm... Fajnie i super? Raczej skrajnie głupie
Gdzie braterstwo jak Wyrwidąb i Waligóra, tam Nie mieszka oszczerstwo i natura gruboskóra. Dziś Czuję, że nic nie wskóram, jakbym gadał do sobowtóra. Wiesz Nie zmienisz charakteru pisma poprzez zmianę pióra a a aTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.