Ulica zalana rosą z nieba wygląda zza okna nieśmiale Kusi mnie by zostać na stałe, w domu, sam, gdy termometr ma skale małe Ostatnia wiadomośc napisana wczoraj sam chciałem, odepchnać poraz kolejny Lecz zapomniałem jak marnie przeżywam przerwy Woda mnie otacza przygniata mnie stres i stwarza pewne Sytuacje gdzie nie pomaga jedynie użycie kałamaża i pióra Tut aj trzeba mieć silne spojówki w razie jakby się zdarzył przeciek W chmurach - głową, duchem sześć stóp pod ziemią, ale Fura - rozjeżdża moje myśli, powoduje przełom Chciałem mieć spokój i przyszłość, nie mam ani jednego Zastałem pokój i szybko zlewam łzy patrząc na niebo
Powódź, zalane ulice Ciekawe że tylko ja je widzę Inni się pławią, ja duszę się pod głowę Nie wchodzi się suchym na głęboką wodę Susza, beton rozgrzany Pogłos słyszany gdy ty i cztery ściany Dywagujecie o tym czy lepiej jest mieć złe plany Czy nigdy w życiu nie móc powiedzieć że coś mamy (x2)
Nie ma co, odbija się słowo Boże o ściany i może powróci kiedyś Cień mnie śledzi, sąsiedzi mają spokój od ciąglych odpowiedzi sopranem "ja ciebie też", leżysz Okno zamkniete, duszę się suszę, pęknę kiedyś, jak ziemia kruszę się na zniszczonych i nieżyznych polach, muszę jeszcze zobacyzć jaka moja rola Duchy przeszłosci mnie gonią pobieżnie, hyżo mnie łapią za pięty Gdy śpię znów, to nie sam jestem, przytulony do kołdry układam znów język W jej imię Wolna i czysta Jej imię Zbrodnia ojczysta Jej imię Żądam by przyznał się Jej imię Kto gra to gwizda mnie
Jeśli miałeś nadzieje na przyszłość zobaczymy czy ją będziesz chcieć Kiedy zaświeci szybko, momentalnie później spadnie deszcz Jeśli męczy cię, że nie masz już komu powiedzieć, że ci zależy Zobaczysz deszcz, potem powódź i suszę i pytasz mnie czemu nie wierzę
Świat jest cyklem Porażek i szczęścia, ja muszę czekać na to drugie Gdy ty znów raczysz się szlugiem Ja ubieram bluzę, wychodząc wołam Świat jest cyklem Który zaczyna się od nowaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.