Las ukrywa zimne zwłoki pomordowanych marzeń Wykonane wyroki a plany podlegają karze Miliony zdarzeń kreujących rzeczywistość Dzięki ciszy wysoko a przez hałas tak nisko spadasz
Z hukiem na ziemie wymazane plemię Gasną w konwulsjach ci co w nich tam jeszcze płomień drzemie Ale silniejsze brzemię krytyki karmionej ołowiem W krematorium tez iskierka mruga ona ci opowie
Historie do łóżeczka o zamkniętych dzieciach w beczkach O szubienicach w szopach i workach bez powietrza O zranionej miłości co jej repertuar gości Składa się z żyletek tabletek noża i zazdrości
O głodnych brzuchach które nie potrafią krzyczeć A spleśniałe resztki trupów to dla nich wielkie zdobycze O połamanych zębach dobrze że były mleczne Kiedy tata wytrzeźwieje to się zachowuje grzecznie
Zazwyczaj nie pamięta po chuj jesteś taka spięta Stres kiedy dzwoni dzwonek jak przy max grubych przekrętach No chodź tu na stronę jeszcze raz zobaczę focha To przysięgam w domu będziesz miała rozjebany nochal
Spuchnięty jak oferma co przynosi wstyd rodzinie Empatia i szacunek wszystko wraz ze łzami spłynie Do rynsztoka wypłata rozpierdolony lokal I na nic tłumaczenia że nikt nigdy go nie kochał
To o tym wierzby milczą bo chyba wstyd im szumieć Poznają te historie podczas dopieszczania trumien I wysechł strumień a twarz się stała taka blada Cały blok udaje że nie słyszał kłótni u sąsiada
Ta zostawiła ślad po sobie w mokrym chłodnym rowie Nikt prawdy się nie dowie skrytej pod stuporem powiek Co starają się zasłonić pełne bólu oczy Mimo tego ze już martwe wciąż chcą wzywać pomocy
Ziemia powoli trawi tych co Bóg nie zdołał zbawić Cud w Sokółce śmieszne kiedy człowiek cale życie krwawi I mimo tego walczy nie chce dać się pokonać Mówisz, że już starczy znasz wiersz o krukach i wronach
I dziobach co kąsają jak strach głowy niewinnych Których jedynym marzeniem jest raz poczuć się silnym Więc skończcie już z debilnie pustym mieszaniem w głowie Że nie da się zrozumieć strzałów z broni maszynowej
Piekło na ziemi czerwony alarm Chłopak chciał to w sobie zabić nawet nie wiesz jak się starał Ale kiedy podła chmara stale na to nie pozwala Nie od dziś przecież wiesz że gdzie zbrodnia tam kara też
Kliniki aborcyjne wyskrobane dzieci Matki morderczynie każda do jednego wora leci Płody na śmieci i nic nie warta psychika Tylko że zarodek znika a mentalność już pobita
Napiętnowane w stadzie wzorem trędowatych Spisane przez obrońców moralności na straty Wykluczone poza nawias tu się zaczyna zabawa Co ma czterdzieści procent i dusze na nogi stawia
Na obrzeżach wielkich miast rodzą się koszmary Tam inaczej płynie czas ten świat musi już być stary Skoro ciągle zapomina o podobno własnych synach Dla których rzygi chlebem a wodą żółta ślina
Tak to się zaczyna eksplozja nienawiści Co dojrzewa w kanałach w kartonach może ci się przyśni Chociaż kurwa na chwile ciepło własnego domu Urojenia są w cenie wiec lepiej nie mów nic nikomu
A te drzewa ciągle patrzą są pełne politowania Nauczyły się przed wiatrem swojej twarzy nie zasłaniać Będziesz się słaniać długo masz pecha zanim upadniesz Kiedyś jeszcze byleś sługą teraz już jesteś na dnieTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.