[I] Strach bywa budowany przez bagaż doświadczeń Jesteś bardzo podjarany gdy w spokoju możesz patrzeć Na to jak się człowiek mota, gubi we własnych lotach Pokryty rdzą czas jak auta na niemieckich szrotach
Postrzegam świat na opak, to jest Twoja opinia Dla Ciebie idiota, starczy żeby mnie obwiniać Ślina pełna goryczy, już nie pamiętam przyczyn Popatrz, niby jestem niczym, a mnie słuchasz to wyczyn
Stan finansów determinuje kąt obserwacji Nie wyłapiesz niuansów, bo topisz się w pozornej gracji Kupionych schematów, rynkowych dogmatów Widzisz, ja mam to gdzieś i to jest mój atut
Na setkę wariatów dziewięć dych ma swoje fobie Reszta z nich leży w piachu, tam po prostu im wygodniej Kto zapłaci za zbrodnie, prywatna Norymberga Dosłownie nie mam sił żeby się sam w sobie zebrać
I zaakceptować "dziś", które tęskni za "wczoraj" A każde "jutro", wiesz, ma szkarłatną twarz upiora Poszukuję azylu biblia, mantry czy koran Bogów niby było tylu, a każdy skonał
I zostawił mnie tutaj samemu sobie Czy tak robi dobry ojciec? Myślę, że już znasz odpowiedź A jak nie to się dowiedz to zostanie między nami Chodź opowiem Ci bajkę o braku gruntu pod nogami
Każdy jest kowalem własnego losu Rzygam takim banałem pełnym taniego patosu Kiedyś cała masa ludzi, dzisiaj ledwie garstka osób Łzy opuściły oczy jak rakiety chłód silosów
I co, że ja się zmieniam? Nie, to Ty brniesz do przodu Na bezdusznych kamieniach, rozbiłem się jak szogun Gdzieś straciłem rozum może zmienił właściciela Strach, tak jak Langoliery czas, wszystko pożera
[II] Nie lubię powtórek, ale miażdży mnie wściekłość Historia tych podwórek to prawdziwe piekło Włazi głęboko pod skórę i nie ma lekko To miasto czuje, że wszystko we mnie już zdechło
Wielki organizm którego żyły to ulice Tętnice tętnią stalą szyn ja ciągle krzyczę O tym że nie chcę tu być i, że pragnę uciekać Statystyki nie płaczą nad śmiercią jednego człowieka
A kiedy mózg kreuje równoległe światy Tym gorzej się z tym czuję im lepiej znam się na tym Jaki schemat tu działa co do tego mnie skłania Atawizm nie dał ciała - to instynkt przetrwania
Chciałbym mówić bardziej z sensem ale straciłem wątek Smutek jest pokryty mięsem, a marzenia są tak wątłe Bo siła doświadczenia to świadomość: "Co się stało"? Z marzeń budowałem las, ale bardzo mocno wiało
Zamazana dusza - pokrzywione ciało Do życia mnie zmusza maszkaron na ramieniu I nic go nie rusza, przy tak wielkim stężeniu Złości ukrytej w cieniu, nigdy mnie nie pytaj czemu
Wciąż brakuje tlenu by nakarmić swoje płuca Kiedy patrzę w taflę wody moje ja mnie odrzuca Nie robiłem z siebie buca, żyłem po swojemu Nie chcę się teraz wykłócać przyganiał jeden drugiemu
I wiem, że moja walka jest żałośnie biedna Nim wypowiedziałem wojnę już zdążyłem ją przegrać Nie istotnym jest czy z żebra, czy daleki kuzyn małpy Złośliwy jak febra mimo to w środku martwy
Urojone spełnienie, to wolne żarty Niespełnione marzenie wybrałem nie te karty Wiesz jak bardzo oślepia iluzja aprobaty? Nie chcę za dużo zdradzać więc może lepiej skończę na tymTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.