I Głęboki las, atmosfera nieprzyjemna, przyszedł paskudny czas, jestem na kolanach, ledwo dyszę kolejny raz to słyszę, wołanie w mojej głowie puste skamlenie o najprostszą odpowiedź
bez drogowskazu jak się wyrwać z tego bagna łyk dla kurażu i niech spierdala makabra ile wiedzą te miejsca, franczyza moczar diabła zmora z dzieciństwa wpadła, wraz z nią uciekły widziadła
ze strachu ci odważniejsi skaczą z dachów, a zdiagnozowani leżą pozbawieni własnych łachów w szpitalu i tam cicho gasną pomału w woni tanich medykamentów i własnego kału.
monumentalnie milczą te bezczelne drzewa nawet cisza tu nie śpiewa tylko w serce kłuje terror co to jest za ojciec, który dzieci ma za zero i zgasił im słońce, tak nie pogięło jeszcze nigdy,
komiksowy diabeł nabił mnie na widły i wyśmiał moje prośby, rechocząc z modlitwy chwytaj się brzytwy, byle nie horyzontalnie samobójstwo do tej pory nie było tak niebanalne
To w sumie fajnie, nauczka czy tam kara tak się kończy jak się zmysłom dojść do głosu nie pozwala z wyczuciem drwala walił alarm w podświadomość omijam z dala bliźnich i w dupie mam ich pomoc
to takie ludzkie szukać winnego gdzie indziej pamiętam miałem kurwa sen o piekle i windzie i świecie pod parterem wjazd na minus trzeci poziom teraz sam się tam czołgam, wypełniony podła grozą
ciężarówki dowożą dzieci do wszyskich dyskontów pod nos bestii polecą, te nie kupują kota w worku niby wszystko jest w porządku, pytasz czego chce więcej szybka riposta - by nie trzęsły się już ręce .
REF : każdy ma swoje prywatne opętanie na nic wołanie po co marnować krzyk coś ci się stanie, nie zauważy nikt tego, że została pustka ,a zwykłeś byc Ty
II Ulice warczą, światła w oknach krzyczą cała prawdę a gdy jest jasno to przestaje być już być tak zabawnie sumienie radość kradnie, odbicie trzyma na dnie a z mordą w gównie nigdy dobrze nie wypadnę
przed nikim, a wyjśc na zewnątrz to dopiero wyczyn mówią szukaj rozwiązań i nie rozkminiaj przyczyn wąż w mózgu z głodu syczy, kolejny dzień zaliczyć ej, może mnie nauczysz jak się nie przejmować niczym
przyznaję, że zazdroszczę tym egocentrycznym szmatom co wypierdoliły troske przez balkon a amator jak ja, brnie w ten maraton, gdzie anioły mają szpony porozbijane rodziny i zadłużone domy
skurwysyny, dyaktatorzy piękna, psychika klęka to tak jak brutalny przekaz budować na ambientach nie mów, że kolejna wkręta, jak dziwka sięgam do pęta święta mario, matko boża, czemu o nas nie pamiętasz
Tlen znowu zdrożał, albo kurczą mi się płuca nieważne słowa, kiedy pogrzebana dusza kolejny browar, przez chwilę pewnie będzie ciepło nie próbuj deklarowac, że chcesz ze mną przejść to piekło
i nie ma lekko, sam się rodzisz i sam zdychasz odkryta ameryka, nudzę? no to po chuj pytasz co u mnie? to samo durnie, w śmierdzącej trumnie wtedy jeszcze płakałem, dziś wyłazi ze mnie skurwiel.
wokół znowu jesień, co rok to bardziej ponury wiatr trupi smród wciąż niesie,a nad głową czarne chmury nie bez powodu drę się, zwierze zamknięte w klatce wiem, że w moim interesie jest mieć lepszego doradcę
niż ten teraz, co sugeruje "czas umierać " znowu sięgam do portfela by zagłuszyć lucyfera chociaż cholera wiem, że to tylko jest iluzja przede mną była, a po mnie pozostanie próżnia
REF : każdy ma swoje prywatne opętanie na nic wołanie po co marnować krzyk coś ci się stanie, nie zauważy nikt tego, że została pustka ,a zwykłeś byc Ty
Nie patrzą w przeszłość teraźniejszość nie istnieje dla Ciebie nie ma przyszłości tylko strach bo nie wiesz co się z Tobą dziejeTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.