No i jak długo mogę tworzyć akt oskarżenia Przeciw samemu sobie, w tej sprawie gówno się zmienia Dobrze wiem, że to co robię nie jest bez znaczenia Uśpić mogę własne fobie zmienić punkt odniesienia
Na świecie podobno nic się nie dzieje bez przyczyny Taki ze mnie kawał chuja, patrz to są ci bez winy Etyczne, wiesz, wyżyny, kurwa piewcy moralności Zeżarli doktryny, tak klarowni i prości
Powinienem pościć, taka mała pokuta Gdybyś sam poznał tych gości to zapierdoliłbyś im z buta Bez miligrama litości, zniszczyć kogoś to też sztuka Zerwałem się z łańcucha, możesz szukać schronienia
Wytropię Cię jak hiena, truchło pójdzie na przemiał Zżera was trema bo mam coś czego nikt z was nie ma Że co, że będzie scena, wiesz przygotuję stryczek Masz głupotę w genach, a chcesz mnie uczyć co to życie?
Krzywe zwierciadło odbija otyłe ryje Przykro, że na Ciebie padło, jak to mówią raz się żyje Może w mózgu Ci gnije, rozkładam się w reminiscencjach Jeszcze chwycę Cię za szyję, dalej, sraj na mój potencjał
Musiałbym być debilem by widzieć w sobie lidera Ale przeżyłem tyle, że z czystym sumieniem teraz Rozumiem dobrze tych co czują się jak zera A tu tatuś, mamusia, dyplomik i kariera
Jasna cholera, zaraz chyba mnie rozerwie W igraszkach ze ścierwem, zrobimy sobie przerwę? Szlag trafił rezerwę nic dobrego nie pamiętasz? Zapraszam jak rodzina Charlesa M. do Healter Skelter
O jaka nadęta mowa nienawiści W kontrze do wszystkiego, kurwa, i przeciwko wszystkim A wiesz dlaczego chuju nie jesteśmy zawistni? Bo Ciebie piecze to co u nas zdoła się zabliźnić
[REF.] Jakieś gówno warte pionki będą mówić "nie grasz fair" Wystarczy słowo, zamkną pysk i o jednego mniej Twoja szczerość, kurwa o tym mówić nawet nie wypada Sprowadza się do mycia mogił w przeddzień listopada
Usiłujesz założyć nam kaganiec na mordę? Uspokoić wilków hordę co i tak Cię kurwa dorwie To mądre? Nawet nie próbuję się dogadać Bezcelowe jak debata z Jankiem P. w "Warto Rozmawiać"
[II.] Masa ludzi będzie pieprzyć, że się na mnie poznali Że takiego się nie lubi co od razu w chuja wali Bezlitośni jak Stalin, jak matka co ma dzieci w beczce Pod stopami się grunt pali, gdy podnosisz poprzeczkę
Nie spełniłem oczekiwań, nie sprostałem wymaganiom Często daję się wykiwać, taki ze mnie gamoń Zadaj kłam tym staraniom nie wiesz, jak to odrzuca? Chcę dryfować na powierzchni, a wy mi topicie płuca
Mam pełną świadomość, że nie jestem kryształowy Jednak nie pochylę głowy, nie czekaj na mój skowyt Nie ma mowy, człowieku, nie jestem jakiś pustak A najbardziej pewni siebie rozjebali wszystkie lustra
Patrzę na świat, wiesz, a wściekłości pełen zasób Nie miałem takich wad by robić tyle hałasu Od czasu do czasu może mi się zdarzało Empatia? Pierdolisz, wam to z głów już wyleciało
Nie wymagam od nikogo kontenerów miłosierdzia Idziemy inną drogą, proszę jak bardzo zrzedła Ci Mina, i co myślisz, że znowu zaczynam? Ut seres, ita metes więc nie mówię czyja wina
Kawał skurwysyna? Raczej widziałbym człowieka Smutek prawdę wygina, a strzygi nie zwykły czekać Więc może przestań szczekać, toczyć pianę z pyska Też masz tyle jaj by do błędów się przyznać?
Jak się myśli o sobie, zaczynają się schody Najprostsza analiza życia to kubeł zimnej wody Nie masz nic do ukrycia? Korzystaj ze swobody Wiesz, że sumienie nie śpi, może wyrządzić szkody
Po co to mówię i tak ja jestem ten zły Nikogo nie lubię - ciągle kły i pazury Wściekły i ponury, a z ust płyną tylko bzdury Fortuna multis dat nimis, satis nulli
[REF.] Jakieś gówno warte pionki będą mówić "nie grasz fair" Wystarczy słowo, zamkną pysk i o jednego mniej Twoja szczerość, kurwa o tym mówić nawet nie wypada Sprowadza się do mycia mogił w przeddzień listopada
Usiłujesz założyć nam kaganiec na mordę? Uspokoić wilków hordę co i tak Cię kurwa dorwie To mądre? Nawet nie próbuję się dogadać Bezcelowe jak debata z Jankiem P. w "Warto Rozmawiać"Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.