Całujesz mnie tam gdzie najbardziej tego pragnę, Pokazujesz świat, którym od lat już gardzę, Przyznaj przynajmniej, nazwij mnie błaznem, To to czego w tym momencie pragnę najbardziej. Ja nie zachwycam się już twoim miastem, Bo jestem głuchy na prawdę, gdy latarnie migają braillem, Sięgnąłem barier i chyba nie chce dalej, Jakoś inaczej sobie to wyobrażałem.
Hipoalergiczny tłum ma alergiczną silę Hipokrytyczny bunt jest tylko sumą pomyłek Dwa minus jeden pół jeśli się nie zabijesz To matematyczne szanse na humanistyczny thriller. Neony miast kuszą mnie drobiazgami, Chcę tam wejść, chcę je mieć, chcę tam wpierdolić dynamit, Milion serc, tłoczy krew, nie zatrzymam ich już za nic, Kusisz mnie milionami niepozamykanych granic.
Ja od kilkunastu lat obserwuje co jest grane Fałszywe nuty dźwięk rozdzielający alfabet To wypruty liter sens pyta czy nie zapomniałem O tych miejscach w których gdzieś obecny byłem tylko ciałem Ja wiem, ja pamiętam, ja niestety myślę To szczęście w nieszczęściu, głupota w zamyśle, Nie poskromiony wrzask występuje w mowie, piśmie, Świat stoi na krawędzi i niedługo zawiśnie.
Nie widać krwi na chodniku jest ciemno, Nie widać kwiatów też, bo nocy wszystko jedno, I możesz mieć pewność, że całe świata piękno, Znika w momencie, w którym machniesz na nie ręką. Bo człowiek rodzi się i chce poznawać świat, Obserwuje i dotyka, wącha i próbuje wstać, Tylko po to by po kilku latach upaść na twarz, Opuszczam miasto, a sumieniu kazałem spać.
:AJKS:
Moralności czyli temu co nam wciąż wtłoczą do łba, Tyle lat kurwa mać powiedz jak to długo trwa, No i ile tak się da dobra mina do złej gry, Kiedy rozum szczerzy kły a tydzień ci się śni. Bo na jawie pozostaje tylko jeden wielki koszmar, Słuchaj nawet nie pamiętam kiedy chciałem się wydostać, Stąd po raz pierwszy zabójcze zakręty, Ultra toksyczne wersy w te ryje pierdolnięty
Grom z jasnego nieba przyszedł i spalił projekty, Rozwoju i przyszłości, wprowadzałem korekty, Ale wszystkie prospekty, okazały się wadliwie, Marzenia uciekły, a tych co najsłabszym ogniwem, Się wyrzuca po za nawias no i raczej nie rozmawia, Mała rada nie przesadzam zaraz puszcze na was pawia, Degrengolada tacy niby homo sapiens, w dyskusji odpada, prędzej po mordzie wyłapie.
Prawda ma w sobie te cechę że przynosi innym ból tu, Trumna zbita z mocnych desek, umarł król niech żyje, A zresztą chuj mu na grób, po nim przyjdzie następny, Pewny siebie, taki piękny, krótko mówiąc też jebnięty. Po co mam mieć zasady, skoro kult to dzikość serca, Romantyczne błazenady, co przygrywa im morderca, Zamknięty w szarym zamku, otwieranym o poranku, A monopolowa mafia to nie jest loteria fantów.
U mnie w mieście po 20 nie znajdziesz nikogo w parku, Witaj w piekle tu gdzie jesteś stworzyli kurort dla czartów, A każdy na karku ma ogromny ciężar strachu, Uwięzieni we własny domach, ofiary braku Perspektyw, nie jeden po wódzie czuł się lepszy, Przez samouwielbienie własnej żonie chuj wypieprzył, Prosto w mordę Lubartów, Katowice, Sosnowiec, Głupi ten cały kraj, klasyka jak milczenie owiec.
I nie przyjechało pogotowie I nikt pewnie nigdy się nie dowie I kolejne tragedie to takie powszechne zupełnie bezwiednie Zamknęli w grobie
*Ewentualne błędy proszę poprawić.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.