[I.] Pytasz co mnie, wiesz, po tylu latach, Odpowiedzieć to trudne, zwłaszcza, że w różnych światach, Przyszło nam żyć i po to chcesz mnie nagabywać, Mógłbym przeciąć nić i krótko zripostować, bywaj.
Na dnie głowy ciągle siedzi jednak wygłodniały żebrak, Nie ma mowy - nie pojednam się, by znowu życie przegrać, Ale mogę go nakarmić, wiesz jak boli brak atencji, Bo co? Jak facet płacze to podobno nie jest męski, tak?
To taki klimat tobie chyba dobrze znany, W oczach trupia zima, a na sercu kłute rany, O rany ta, w sumie, miałem mówić co u mnie, Pożegnajmy dumę, bo właśnie nazwałem się durniem,
Znowu brnę w bzdurne, żałosne wynurzenia, Życie szykuje trumnę, po co? Mnie przecież nie ma, Nakazy odgórne, ciągłe skoki ciśnienia, Postaw na szafce urnę, zamknij nasze wspomnienia,
Nie jestem już tym, kogo może trzymasz w głowie, To kim się stałem - win i ofiar pełen grobowiec, Okrutny czyn, szukanie kopii weź mi powiedz Czy na prawdę hordę świń da się zmienić w stado owiec,
Zadufany w sobie, maska już nie wiem która, W sumie to ci powiem, jak się miło siedzi w murach, Inni z głową w chmurach, ja w pokoju bez drzwi, Kolejna bzdura, mam nadzieję - dobrze ci się śpi,
Bo u mnie z tym różnie, czasem podglądam słońce, O piątej rano, słusznie myślisz, nie jest gorące Problemy palące, nie staraj się zrozumieć, Najbardziej drażniące to, że tego też nie umiem,
Co się we mnie zrodziło - gniew do wszystkich na około, Może ci się obiło - czasem było wesoło, Chyba mi odbiło, a życie jest życia szkołą, Wiem, kiedyś ci się śniło, dajmy spokój pierdołom.
[Ref.] Bo zapomnieć nie potrafię, A wybaczać nikt mnie nie nauczył, Kiedy masz przeciwko sobie cały świat, Musisz przed siebie ruszyć i się bronić jak się da.
[II.] I płynął czas, jak wszystko, tęsknota zdycha, Zabrakło nas, czy jest mi przykro? Mam czym oddychać, Zrobił się kwas, bo nie ma życia bez ryzyka, We łbie ciemny las, z gałęzi martwe myśli zwykły zwisać,
To jakieś 7 lat, miałem czas by dojść do siebie, Ostatni bastion padł, nadziei nie znajdę w chlewie I topie się w gniewie, więc nie pytaj "jak leci", Łabędzim śpiewem żywych witają martwi poeci,
To po co rozmawiać, potrzeba rozrywki, Swoje ego chcesz naprawiać, nie jesteśmy sobie bliscy, Każdy kiedyś był czysty, życie może degradować, Nie jestem zawistny, wcale mi się nie podobasz,
Wyuczone każde słowo, film, klatka po klatce, Nie chcę znowu na nowo grać w twoim teatrze, I tak się w sumie patrzę, nie wiem czego chciałem, Było miło, fakt, że to czasem był kabaret,
Trzeba było się zapytać kiedy drapałem ścianę, Gdy nie miałem czym oddychać, los mi zadał ranę, No i gdzie brzmiał twój głos? Jakoś go nie słyszałem, Przed oczami miałem stos i wiedziałem, że się palę,
Gdybym teraz miał przeprosić tych, co źle ich traktowałem, Możecie się zgłosić - muszę ponieść karę, Jedno nas różni - ja o tym myślę stale, A znam takich, co są próżni, krzywdzą i jadą dalej,
Bez krzty autorefleksji, nie patrzą w lusterko wsteczne, Jak po apopleksji, blizny straszyć będą wiecznie, To takie niedorzeczne, myślisz nie wiem o czym mówię? Może to nie jest grzeczne spotkać się i mieć w czubie,
Zobacz - wszystko się zgadza, abnegacje i alkohol, I popatrz jednak zdradzasz dar przypisany prorokom, Z kolejną epoką witaj się bez ciśnienia, Zobaczysz - będzie spoko, nie pisz, bo mnie już nie ma.
[Ref.] Bo zapomnieć nie potrafię, A wybaczać nikt mnie nie nauczył, Kiedy masz przeciwko sobie cały świat, Musisz przed siebie ruszyć i się bronić jak się da.
[III.] Człowieka możesz okraść ze wszystkich dni, Sprawić, że nie potrafi śnić, Ale wiedz, że I ty i ja na końcu drogi się spotkamy, Może ktoś nas osądzi, może zostaniemy sami.
A jeśli będę z tobą stał twarzą w twarz, To pokaże ci jak boleć potrafi ten czas, Kiedy zupełnie sam musisz walczyć z samym sobą, Pokaże jak upada się na dno.
Zobaczysz ten świat.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.