Wiesz ja nie jestem prawdziwy trudno mnie zaszufladkować Trzeba z gównem wojować skoro nie wiesz gdzie to schować Zaobrączkować jak te wściekłe ryki nazwać Udało mi się nagrać a została z tego miazga I nie pierdol mi o scenie która w ogóle nie istnieje Raptem dwudziestoletnie dzieje ma rap z czego się śmiejesz Niezalezne produkcje na zależnych portalach Sponsoringi cicho będę rzygał wiec trzymaj się z dala Mi też zarzucają parcie na kasę I nie mam zamiaru walczyć z binarnym napinaczem Każdy ma w życiu określoną liczbę głosek Wolę przelać je na papier na track wylać własnym głosem Iść za ciosem odpowiadać natychmiast na zarzuty, Wizerunek w chuj zatruty, na złodzieju czapka gore, To człowieku jest chore kiedy wkładasz w dźwięki serce Potem w oczach innych jesteś kurwą co chce więcej I pierdolę wasze groźby na ekranie telefonu Jestem tu i kurwa tyle nie pretendowałem do tronu MC będzie si jak Ci pierdolnę master to jest nobilitacja z podniecenia dziś nie zasnę i produkcje własne ja nawijam o tym samym Przecież nie wiem co to problem, w audio mam membrany Zapomniałeś o jednym żeby mieć dobre brzmienie często skacze mi ciśnienie gdy słyszę wasze pierdzenie ej ty uliczny władco postrachu kurwa piętra jesteś taki twardy rana cięta szybko wymiękasz Nad Jezusem klękasz autorytety przecież wierzą już chuj z tym że mną gardzisz jak używaną odzieżą I tak ciągle bredzą oponenci Zamknięci w klatce umysłowi indolenci Kondolencje twojej matce składam I ciągle gadam i pierdolę konsekwencje Im więcej wrogów tym zaciekawienie większe
2. No dalej jedź ze mój kurwa brak autentyczności połam mi wszystkie kości za zdradzone ideały nie wyznaję kultu diabła to nie jestem doskonały przecież jestem biały a sram na wszystkie NS banały Oto masz wachlarz cały tego za co mnie dojechać Za co zajebać mi w ryj z satysfakcją się uśmiechać Nie będę uciekać nie jestem we wrogów imadle Sram też na Jahwe no i argumenty żadne Nie trafiają tam polacy raczej wiesz germanofile Słyszałem w życiu tyle że już nie muszę się chwalic Ciągniesz z netu reh beherit mnie to z góry na dół wali Kiedy ja to w uszach miałem to wy byliście za mali Aby matka mogła was wywalić z wnętrza swej macicy Netowi poganie z gigabajtami czarcich brzdęków Wiesz jakoś nie czuję przed licealistą lęku Dźwięku będę obnażał wasze słabe strony Mit jakiejkolwiek sceny został doszczętnie spalony Farmazony pierdoli jeden z drugim zakompleksiony Coś tu jebie w chuj 38 stopni czarny strój Czujesz się lepszy od innych walisz jak dworcowy luj Zabieraj stąd swoje jebane gontyna kry Urodziłbyś się trochę wcześniej to w rowie byś gnił Nie czcił reprezentantów SS syczących żmij i prawą rączką machał, gnoju chuj ci na ryj Wstyd mi kurwa że reprezentujesz ludzką rasę Opętany hałasem z chorymi ideami I dobrze kurwa wiesz że nie zostaniemy sami Z nami sami, rozumami nieskalanymi kłamstwami A Wy kłapcie dziobami że chcecie mnie zajebać Tylko za to że zdołałem napluć wam w ideologię Zakopać mnie pod ziemią było by najwygodniej Wiarygodnie brzmisz kurwo jeszcze ty narobisz w spodnie Ze strachuTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.