[Odyn] Ładunek niepokoju dostarczam do twych drzwi gnoju, Przygotuj się skurwielu, na nagłą zmianę nastroju, Liryczni terroryści, słowem i myślą nieczyści, Utopię cię w nienawiści, twój najgorszy sen się ziści,
Propozycje programowe mamy bardzo nietypowe, Zaraz ci o nich opowiem, strzelę słowem w twoją głowę, Krzyczę, bo to co widzę, odbiera mi mowę, Armia jak stado wilków, spustoszy ławy sejmowe,
Polityczny ogranizm, ugodzimy prosto w serce, Będą wybuchać budynki, płonąć rządowe merce, Program Zero Tolerancji w ludzi Setha wykonaniu, Jest jak remedium na zło, nie podlega głosowaniu,
Demoniczny komando, sztylet w plecy zakłamanych, Dezynfekcję zaczynamy od najbardziej popapranych, Od kozłów ofiarnych, przez naród wybranych, Posłów i senatorów, jebanych deputowanych,
Zdejmij kurwa klapki z oczu, zobacz że toniesz w moczu, Użyj czasem innej glowy niż ta, którą masz w kroczu, Politycy wciąż ci mówią, że masz prawo wyboru, Dokonaj więc słusznego, napluj w mordy tych potworów,
Każdy dźwięk jak odłamek, przy pocisku detonacji, Dokonuje przegrupowań w szeregach wrogiej formacji, Ten sposób interakcji wymaga szybkiej reakcji, Tylko taka gwarantuje zagładę przeciwnej frakcji,
Pełna gotowość, Defcon bynajmniej nie neutralny, Pora połamać scierwom krzywy kręgosłup moralny, Ciała leżą już w ziemi, odprawiony akt sakralny, Pora zasypać jebany dół intelektualny,
Świat zaleje gniewne morze kominiarek i kałachów, Fale oceanu śmierci zburzą setki rządu gmachów, Miał być kurwa minimalizm, miały być krawędzie dachów, W efekcie jest potęga "etna" z sumy wszystkich strachów.
Chciałbym móc jeszcze pamiętać, kiedy świat był czysty, Nie splamiony przez glizdy człowiek był oczywisty, Gdy otwieram oczy widzę, jak wszystko jest chore, Spalimy tą oborę i nie spotkacie się wieczorem.
[303] Soniczne tsunami, mój głos kruszy kolumny, Fala uderzeniowa prowadzi wrogów do trumny, Nic nie warci ludzie z mojego punktu widzenia, Wyszedłem z twojego cienia i otrzepałem się z cierpienia,
Mam w cholere ciśnienia, pod czaszką trwają zbrojenia, Defcon conajmniej 2 i to nie są moje urojenia, Cienka czerwona linia, zrób dziś co jutro do zrobienia, W sztuce unicestwienia maestro nie do podważenia,
Mam mieć wyrzuty sumienia klejąc smierć na sekwencerze, Kompletnie już w nic nie wierze i przez to nie dam sie oszukać, W niemalowane odpukać, jestem koszmarem jak buka, Jak jadowita suka, która broni swego miotu,
Trzeba było nie zadzierać, nie sprowadzać, wiesz, kłopotów, Na głowe pizdo, w którą przyjebię z półobrotu, Metafora czy nie, lepiej kurwa się przygotuj, Zabarykadowane drzwi, miednica pełna wymiotów,
A afery ciągle szyłeś i szydziłeś z E2L, Ciężkie jak CKM, sprawdź katalog DTM, Bez ściem, dobrze wiem, wszystkie akcje za plecami, Po co grać z pedałami, lepiej jarać się odżywkami,
Kanałami medialnymi i systemem binarnym, Zrobimy sobie wielką fetę materiałem łatwopalnym, Bo wkurwia mnie ten świat i w dupie mam konsekwencje, A do tego mam świadomosc, że jest nas coraz więcej,
Uciekać będą szybciej niż w filmie "Day After", Oglądam zagładę świata co wieczór zanim zasnę, I zanim sam zgasnę to zgaszę miliony gwiazd, Ciągle rosnąca frustracja zwalczana przez ten piękny czas,
Oczekiwany przez nas jak nadejście proroka, Będę tak mocno kopał, by pozbawić ciebie oka, Bez widoku na przyszłość, krew i posoka, Wspomnienie po tobie zatopi w twoich własnych szczochach.
Chciałbym móc jeszcze pamiętać, kiedy świat był czysty, Nie splamiony przez glizdy człowiek był oczywisty, Gdy otwieram oczy widzę, jak wszystko jest chore, Spalimy tą oborę i nie spotkacie się wieczorem.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.