Wykluczeni ze stada, co zlepione z moralności, Nie mów mi, że nie wypada, widać byliście za prości, Zbyt oczywiści, żeby na was zwrócić uwagę, Mogę mówić: "jestem inny", tak naprawdę,
To na was kładę chuj, nie będziesz mnie straszył, Czasem kocham być sam, patrz, robak się zaszył, Odczekaj, celuj, strzał.
Gdzie jest Twój Bóg? Gdzie jest Twój Bóg, gdzie?
No popatrz na ich twarze, bezmyślne, puste kukły, Zerowy bagaż wrażeń, zawistne stare kurwy, A jeśli śmierć istnieje, to i tak będziesz mieć spokój, Gdyby jej nie było, to efektem amoku,
Jest piekło, to chyba jakieś bajki dla obsranych, Bachorów wychowanych w majestacie kultu krzyża, I siekło, bo mózg raczej lubi takie stany, Samym gniewem najebany, nie wystarczy naubliżać tym kurwom!
A może do nas przyszedł czas...
Obżarci z godności, emocje gniją na ziemi, Przeraźliwy wrzask, ogień, płacz wiele może zmienić, Przestaliśmy się cenić, została tylko wściekłość, A bóg się zaczerwieni, kiedy mu zabierzesz berło,
Stań na tronie i Ty rozdawaj ból, W cierniową koronę naprawdę wbijam chuj, Bo nic mi nie dała wiara, kiedy byłem na dnie, No to teraz przyszło czekać na noc, kiedy ty upadniesz,
Ze swoimi kompanami, dobrze gracie role ludzi, Możecie się nie trudzić, już nie jeden się obudził, I widzi, i szydzi ze świata, co to cudem, Określany przez tych z góry, nie ujebanych brudem,
Wymuszona prokreacja piękna jak obsrane kible, Włożą ci na siłę w mordę, to ci patriarcha zbrzydnie, Z okładki opiniotwórczych gazet, Wiem, że w Twoich podłych oczach prezentuję się jak błazen,
Za stary na gówniarza, a za młody, by coś wiedzieć, Wystarczy tylko wiara w to, że muszę iść przed siebie...
Odnaleźć mój dom i spotkać własną ciszę, Tam gdzie jest nasz schron, nie mogą nic usłyszeć, nie.
No mów, czym Ty jesteś? Ukradłeś całą przestrzeń, Naprawdę więcej nie chcę się bać.
Weź wypierdalaj z mojej głowy, nie modyfikuj świata, Przysięgam, że przez ciebie nigdy już nie będę płakał, Gdyby istniał szatan, to uciekałby w panice, Żeby razem z Waszym bogiem głośno o ratunek ryczeć,
Tu już nic nie zostało, tylko atomowe grzyby, Chyba nas nie było, a życie toczyło się na niby, Uśmiechnięte twarze, trudno jest nazywać żartem, Rzeczywistość, w której to, co piękne jest zazwyczaj martwe.
Gwoździe swobodnie wchodzą w twoje ciało, Nienawiść, pogarda - to dla nich za mało, Profanujemy symbol, tak jak te hieny, A za połamane życie trzeba zacząć brać tantiemy,
Nie ma płaczu, nie ma bogów, nie ma tutaj nas!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.