[I.] Nie czuję, że należę do waszego gatunku Człekokształtne poczwary o zjebanym wizerunku Koszmary, wiesz stary, chodzą po tym globie Pozostawię po sobie fobię, wrzut w ludzką tkankę
Chcesz (?) zjechać z palca To zasłoń firankę Bo i tak mam w dupie Twoją anty-systemową walkę Takie to miałkie, kalka pogania kalkę Stos ludzkich odpadów, litr benzyny na podpałkę
A Ty nurzaj sobie mnie z waszej śmiesznej społeczności Zadufanych w sobie gości i plastikowych kurew Myślisz będziesz lepsza jak wypierdolisz w uchu dziurę I pociśniesz na spotkaniu, kurwo, kolejną bzdurę
O ratowaniu świata poprzez strony WWW, No chodź już tu, bum, zobaczysz co to ból Co to dół, co to grób czy nienawiść do człowieka Jak daleko się posunie ten co na nic już nie czeka
Ale będzie beka, jak zaczną mnożyć się tragedie Rodziny na 2SRI o łowach brednie Fakt i Super Express, a z okładek bije strach W najgorszych snach, baliście się co dla was mam
To nie kwestia cham nie cham, to jebany zwyrodnialec Jednym wystarczy torebka inni, wiesz, kradną palec Się rzucał padalec to dostał w tył łba Upierdolił bagażnik, że też trup tak mocno sra
Zaczęła się gra, z każdym dniem level up Zamknięty w trumnie dobra rada, ej, mocno drap Teraz to Twój mały świat w którym chciałeś mnie widzieć Ale się pozamieniało jak rotacje w pierwszej lidze
Gdy autorem codzienności stał się ten co był widzem W sumie jestem normalny, bo gównem się brzydzę Wiem dobrze jak szanować, miłości się nie wstydzę Ale świat tak ukształtował, że już tylko nienawidzę
[REF.] Nie oceniaj mnie, bo chuja o mnie wiesz Nie krytykuj mnie, bo tylko tego chcesz Nie oceniaj mnie, na głowę pada deszcz To płacze Bóg, gdy widzi cały ten chlew
[II.] No popatrz, ha, z każdym dniem się czegoś uczysz Zamknięte w komórce ścierwo żałośnie buczy Chcesz nakarmić świat, to poznaj problem empirycznie Zagłodzę śmiecia to zrozumie jakie wytyczne
Kierują głodnymi których zawsze upokarzał Wychudzone dziecko wzrusza, głodny starzec okrada Bo to pierwsze tak niewinne robi maślane oczka Drugi śmieciu chleje, równość odpuścić można
Gardzisz śmieciu tym co upada, a ja gardzę mniejszościami Jebanymi pedałami, więc jesteśmy tacy sami Prawda boli, co pizdo ze swoimi zasadami? Jesteś glizdą z wgranymi w umysł poglądami
Kurwa mordę lepiej trzymaj zamkniętą na kłódkę Bo inaczej Karolowi zafunduję pobudkę Próbujesz się odszczeknąć ale z żałosnym skutkiem Ktoś za to musi beknąć, życie bywa okrutne
Lubię wypić wódkę zanim wyruszę w miasto Walczę już tylko ze smutkiem, bo sumienie dawno zgasło A w głowie tak ciasno, bo za dużo przemyśleń Nie wierzę, że to minie, nie umiem żyć bez ciśnień
Kopnę w ryj to się zachłyśnie wolą swojej egzystencji Zwykły bandzior zabija - taki jak ja, długo męczy Nad ofiarą śleńczy, krótki kurs anatomii Wiwisekcja, poniżenie, maraton ku agonii
Mnie nic nie usprawiedliwia, Ciebie nikt nie broni Chryste, dlaczego dajesz larwom chleb trwonić Słodką minką się zasłonisz, wjedziesz mi na emocje Daruj sobie, bo za każdym razem będę kopał mocniej
Kurwa klęska człowieka, w ogromnym mieście Może napisz o tym esa(?) i swój geniusz pokaż wreszcie? Przechodzą mnie dreszcze, kiedy widzę ofiarę W sumie dziwne, myślałem, zamiast serca mam skałę
[REF.] Nie oceniaj mnie, bo chuja o mnie wiesz Nie krytykuj mnie, bo tylko tego chcesz Nie oceniaj mnie, na głowę pada deszcz To płacze Bóg, gdy widzi cały ten chlewTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.