[303] Chcesz dodzwonić się do piekła - kierunkowy 48, Oddawany głos po głosie, to pokłosie, że to prosie, Coś o konstytucji bredzi, osobiście mam to w nosie, Wykładam na to lachę o czym bredzili na WOS-ie,
Manifest mój ha, na zarobek kładę chuj, Wiem, że z muzy nie wyżyję, kiedy robię taki gnój, A pysk ciągle wyje ze wściekłości się wije, Co najchętniej bym zrobił ? Założyłbym ci sznur na szyję,
Żmije sycząc jadem bezustannie ślipią w godło, W kuluarach walą sake, dupę wkładają w wygodną kanapę, Mamy mapę, no a przede wszystkim patent, Kilogramy trotylu doprawione granatem,
Rozpierdolić parlament, na chuj wam kurwa mój podatek, Skoro gdy wychodzę z domu zamiast kraju widzę szmatę, Zapachniało dramatem ? Zapachniało rozprawą ? Będą kurwa zawiasy ? Będzie też reklama, brawo!
Nie na lewo i nie w prawo tylko centralnie w pysk, Czerpię zysk, korzyści w chuj, Nie będzie mną rządził zapijaczony luj, Wszystkie auta nietknięte, czemu spłonął właśnie twój,
Służbowy patent na przedłużenie lachy, Kominiary i kałachy, to nie są strachy na lachy, Rodzina niech spierdala jeśli starczy w aucie wachy, A ty kurwa klęcz przede mną ujebany w krwi po pachy,
Tu nie ma rewelacji, to wynik zwykłej frustracji, Miliony ludzi skazanych na władzę z degradacji, Pierdolisz o kryzysie, pierdolisz o inflacji, A dlaczego sześciolatek nie zjadł dziś kurwo kolacji ?
Z resztą co cię to obchodzi ? Grunt, że tobie się powodzi, Im dłużej będziemy kraść tym dłużej będziemy młodzi, W kikuta wdała się gangrena, to naprawdę nic nie szkodzi, Jęk twojego gardła mój ból życia złagodzi.
[Odyn] Spełniamy dawne obietnice, wychodzimy na ulice, Za potylicę cię chwycę, jak wampir wgryzę w tchawicę, Ten kraj jak padlina, wpierdalany przez larwy, Jebane hieny, trupożercy, dla was stop procent pogardy,
Nie powstrzyma nas nic, silniejsi z roku na rok, Smród spalonych zwłok, zdecydowany szybki krok, Płoną stosy nagich ciał, płoną łacińskie krzyże, Z zadanych przez nas ran, nikt się kurwa nie wyliże,
Demoniczna Armia Jednocząca Komanda Seth'a, Strzela słowem w wasze mordy, odbezpieczona beretta, I magazynek pełny, jak twoje gacie skurwielu, Rośniemy kurwa w siłę, był jeden, teraz jest wielu,
Składasz ręce w znak trójkąta, modlisz się hipokryto, Tępo powtarzasz formułkę, bezmyślnie na pamięć wyrytą, Kiedy u twych drzwi staną żołnierze rogatego, Nie zdążysz nawet jej zmówić, nasz gniew wybuchnie jak de Fuego,
Czas kolejnych wyborów, na bilbordach łby potworów, Znane z telewizorów, głodne kasy pełnych worów, Jak przez rodzinę wspierani, przez mafijnych zakapiorów, Kreowana na fachowców banda amatorów,
Wolne media, wolna prasa, mam je poniżej pasa, Jeśli tak ma wyglądać wolność, to kładę na nią kutasa, Jebane mechanizmy do robienia sieczki w głowach, Miały bawić i uczyć, nie bandę głąbów kreować,
Dosyć już stagnacji, wyzysku wielkich korporacji, Powierzchnia tej planety wymaga puryfikacji, Wyczyśćmy ten świat z tego co go zanieczyszcza, Nic tak duszy nie oczyszcza, jak widok na zgliszcza,
Dołącz do armii, niech nie czują się bezkarni, Nie daj się bajkami karmić, trzeźwym okiem świat ogarnij, Walka się rozpoczęła, czas na posprzątanie gnoju, Bagnet na broń i do boju, zasiejmy ziarno niepokoju.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.