To wy stworzyliście monstrum, co teraz truje moją głowę, Przypomnijcie sobie kurwa cały stos już zza (?) Niczego się nie dowiem, wszystko już wykrzyczane, Trzeba było mnie dobić, a nie do chuja zadać ranę, I odejść! Zwykli partacze, jebane lenie, Znowu słyszysz mój głos, powiedz czy to przerażenie? Czy tylko mały szok? Takie Halloween jak w Stanach? Przeprosiny albo w ryj, albo już na kolana, I ssać no dław się kurwo, lubisz na brudno, To, że potem Ci rozłupie twarz, mówi się trudno... Przed Bogiem zapłacę za zbrodnie? Coś nie pamiętam, Żeby kiedyś na mnie spojrzał ten mistyczny śmieszny tępak, Nie przejmował się łzami, w dupie miał złości i smutki, Lubie wiercić takie damy i im poodgryzać sutki, Takie są skutki przekroczenia granic, Ciało w ziemie, a sprawę rodziny załatwi dynamit, Pytasz mnie o sumienie? No stary, kompromitacja, Często jeżdżę pociągiem i widzę na tych stacjach, Są bramy do wejścia, do kolejnych komnat piekieł, Spakuj cały swój dobytek i mówię chłopie, lepiej Wypierdalaj! Widziałeś kiedyś (?) Teraz trudniejsze pytanie potrafisz myśleć czasem? Miałem nadzieje wiesz... Że nie przyleci ta mucha, Tym czasem cały rój mnie zmusza, żebym go wnikliwie słuchał To nie jest żaden diss, chcesz kampanie promocyjną? To wykupcie sobie baner, będziecie tak prawilną, Ekipą, gotuje się we mnie rośnie ryzyko, Los pokazał, że się nie pomaga nieudacznikom. I żeby było jasne są na świecie wyjątki, Porządne jednostki, z mózgiem i bez mentalnej wioski, Romantyczne kible w klubach i filmowe piątki, Zdychające plemię głupich, co pokaże trochę troski.
(Raz...) Młotem w mordę za wszystkie krzywdy. (Dwa...) Butem w głowę za moje blizny. (Trzy...) Oddaj język za każdą brednie. (Cztery...) Żryj własne gówno, czuję się świetnie. (Pięć...) Obetnę Ci powieki, będziesz łachu patrzeć. (Sześć...) Ja się rozkręcam, dopiero zacznę. (Siedem...) Przeżyjesz jeszcze? Nie jestem pewien Właź (?) i się taplaj we własnym chlewie!
Wygłuszone ściany słyszały to skamlenie, Nie raz jak perswazja, niczym to w ruch idą kamienie, Wyczuwam lekkie brzemię, czy już nadchodzi kostucha? Może to, że jestem diabłem, to nie była podpucha? I wczołguję się w wasze serca, wkradam w umysł, Chciałeś chuju widzieć mnie złym? To masz powód do dumy, I pomyśl sobie o tym, żeby trzymać dystans czasem, Kiedy mordę Ci wypełnię Twoim własnym kutasem! To przyszło nagle, nie zawsze byłem taki, Te kłamliwe słowa wlazły w podświadomość jak robaki, Nie chcę urządzać draki, będę działał po cichu, Aż wystawię galerię oponentów na strychu! No jasne, że nie swoim, bo takiego nie posiadam, Nie mam pracy, stary gówniarz, ale jednym darem władam, Kwintal wkurwienia, tony zobojętnienia, I nienawiść, której ty i tak nigdy byś nie miał! Psychologiczny rys... Delikatnego chłopca, Który sobie nie poradził z tak szeroką gamą doznań, Z przeszłością co bije go tak samo, jak (?) Mamo dlaczego w każdym widzę potwora!? To dusza chora, czy infekcja społeczeństwa? Zdrowa reakcja, czy to wywody szaleńca? Mam blisko serca ładunki wybuchowe, Proszek, trunki, ćpanie, noże w kieszeniach, a na mrozie Lepiej będzie ciąć Ci ręce, weź wyobraź sobie ból, Świat jest prosty, bo naprędce go zbudował głupi chuj, Richard Muchnicki jednak wiedział co dobre, (???) ten wiesz, zobaczysz moją piękną mordę, Skąd pewność, że żartuję, widziałeś mnie ostatnio? No a może spowoduję, to wspomniane wcześniej bagno? Strzelę, zadźgam czy otruję, co ma być to będzie, Dobra rada głupia larwo, wrogowie czają się wszędzie!!!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.