w życiu, wiesz, bywa tak, wszystko się może skończyć nienawiść się wypala, smutek kluje jak list gończy zatrutego kwiatu kilometry ostrych pnączy coraz częściej czuję jak bardzo chciałbym się wyłączyć
przepraszam za krzywdy, nie wybaczę sobie nigdy tylu spalonych mostów, ale nie dla mnie modlitwy szare komórki przywykły, ,jestem pozbawiony ikry zżera mnie apatia, kiedy widzę swój ryj przebrzydły
i te usta ropuchy, co mogą tylko obrażać kłamać i ciągle zdradzać, coraz częściej się narażać mam się usprawiedliwiać tym, że chciałem się pokazać to jest dziecinada, żenada, przegrana sprawa
jak zjawa, już nie ciało, bo już mnie we mnie mnie za mało wszystko oddala się, ginie za zasłoną kawału raczej gorzkiego żartu samotny spacer po parku parki po browarku, a we mnie totalna pustka
za dużo przyjebałem, nie mogę na nogach ustać muszę usiąść tu, na chwilę opanować gorycz w ustach i w duszy, która pusta, przebija ciało fetorem to wszystko jest chore, nie chciałem stać się potworem
poszukując akceptacji, czekałem na tej stacji 5 pociągów śmignęło, ja dalej bez rewelacji na tej ławce siedzę, za dużo zjadłem - bredzę triazolowa pochodna 6-12, mam imprezę
wymyśleni ludzie, bo większość się odwróciła, kiedykolwiek była? już teraz nic nie pamiętam, idą kolejne zjebane, popierdolone święta gdybym w kogokolwiek wierzył, już dawno bym klęczał a tak - ciągle sam na sam z chorymi wizjami, zacieśnione relacje z komunikatorami
1336 - i nigdy nie będziemy sami pazurami rozszarpani społeczni samobójcy - specjalnie dla nich
Ref. połknąłeś bestie z ostatnim oddechem na życiu w społeczeństwie pozostawiono gruba krechę nie zbywaj mnie śmiechem, jeśli mnie nie rozumiesz ,jeśli jesteś zbyt głupi i dogrzebać się nie umiesz do korzeni dramatu, na pohybel temu światu wśród tłumu wariatów, sterowanych automatów odgórnie, chemia chce wypierdolić chujnię, bo cały świat we mnie umrze, jeśli ja umrę
[OdyN]
otoczenie wykreowało dzisiejszego mnie jestem, jaki jestem, nie zawsze taki, jak być chce wiele rzeczy chciałbym zmienić, niektóre bardziej docenić lecz świat tak jest zagmatwany, że czasem ciężko ocenić
sytuację, jaką stworzył wir wydarzeń życie wciąż wolno podażą, ścieżka daleka od marzeń osobowość pozmieniana, tysiące przeobrażeń umysł wyleczyłem już z wielu toksycznych zakażeń
wiele trzeba było zwalczyć, wiele nauczyć i poznać położyć kres stagnacji, całkiem nowych bodźców doznać przebyta kręta droga, w sercu często żal i trwoga psychika złowroga zwalczona bez pomocy boga
tak bardzo cię przepraszam, jeśli coś poszło źle wcale nie miało być tak, wyszło nie tak, jak chcę czasem problem stwarza głowa, gdy chcesz myśli ubrać w słowa proszę, uwierz, ja naprawdę urazy nie chowam
było strasznie chujowo w naprawdę wielu momentach te złe spowiły czasu pęta, tylko dobre chcę pamiętać jeszcze tyle kilometrów do przebycia całej drogi na dodatek los złowrogi wpierdala kłody pod nogi
mam w sobie dużo ciepła - dla ciebie, przyjacielu ludzi, których tak szanuję, jest naprawdę niewielu ja naprawdę cię cenię, przyjmij moje zapewnienie gdybym chciał łżeć jak pies, zeżarłoby mnie sumienie
odpokutuję przewinienie, przyjmę na pierś kamienie - jak już nieraz przyjmowałem, teraz też lekcję docenię rany bolą, stąd zmiany, liczę na twoje zrozumienie spróbuj przemyśleć, pogadaj, może zmienisz nastawienie
można przecież zawrócić z tej ścieżki kolcami pokrytej i nie drapać pazurami, psychy i tak już porytej wiem, że ciebie też to męczy, wiem, że cierpi dusza twa pamiętaj, dwa, pięć, jeden, siedem, sześć, zero, dwa
Ref. połknąłeś bestie z ostatnim oddechem na życiu w społeczeństwie pozostawiono gruba krechę nie zbywaj mnie śmiechem, jeśli mnie nie rozumiesz ,jeśli jesteś zbyt głupi i dogrzebać się nie umiesz do korzeni dramatu, na pohybel temu światu wśród tłumu wariatów, sterowanych automatów odgórnie, chemia chce wypierdolić chujnię, bo cały świat we mnie umrze, jeśli ja umręTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.