krolewna o lepkich dloniach krolewna o lepkich rekach niczym tajchi niejeden przy nas wymieka adrenalina skacze kiedy na ciebie patrze wiem ze te dlonie potrafia niejedno napewno kiedy przytulasz mnie a pod kurtka chowasz staf wiem to napewno kiedy czuje ta bliskosc twoj oddech bicie serca wiem ze trafilem w sedno w tym czasie ty juz zalatwilas sprawe skutecznie niczym kendo najlepsza w tych rzeczach nie powiem jak to nazwe zeby nie przynosic pecha kamera nigdy nie uchwici jak przy tym sie usmiechasz wygrywasz promocje we wszystkich sklepach chociaz dbasz o siebie to do twoich dloni ciagle klei sie towar chyba ze nie ma byc krojony w kazdym wypadku wybierasz madrze konsumpcji nie uwazamy za przyjemnosc a poprostu za zaspokajanie potrzeb ta zyciodajna nic laczaca nas niczym bluszcz mozliwa do przeciecia ale niemozliwe do przeiwdzenia co zawrze sie w tego czynu konsekwencjach dziekuje za ten absolut w miejsce zony nawet do seksu nie zdejmujesz korony przyjmuje cie z nalezytymi honorami kiedy rozgrzewamy sie jak zar szczelnie zawiniety w origami wtedy tez kiedy czuje na plecach twoje lepkie dlonie wiem ze w zanarzu czeka na odpowiedni moment ciagle ten sam plomien jak wtedy kiedy pali w kieszeni to co wynosisz ze sklepu w ramach drobnych tajemnic na imprezie to ja szaleje a ty jestes jak tafla oceanu spokojna ale sytuacja sie odwraca kiedy calujemy sie jeszcze w drzwiach ale juz w rozpietych spodniach ha! czasem zblizamy sie do siebie az za bardzo znasz to czasem moja gorna wrga wciaz sklejona z twoja dolna warga czasem zwiekszam dystans chyba czasem tego potrzeba zeby zaczerpnac troche swiezego powietrza troche oddechu niezbednego do dalszego biegu nie miej mi tego za zle staram sie to jakos w ryzach utrzymac ale czasem wszystko rozpada sie na kawalki jakbym przepuszczal zycie przez pryzmat jedyne co jest w stanie skelic to i puscic dalej w obieg to twoje lepkie od almedriny dlonie braterstwo krwi zawarte raz na miliard przez nasze splecione palce nawet swiatlo sie nie przeciska kiedy pomiedzy warstwy ubran towar wciskasz przez ta przysiege twoje palce kleja sie do moich jak wyschnieta mirinda milosc rewolucyjna niczym przygoda wakacyjna chociaz trwa juz tyle lat ciagle razem tego blanta latwo nie dopale chociaz dymi juz od dawna nie ma ciagle opcji na pojare ciagle w rozkwicie ciagle traktuja nas jak pare nie wiem kochanie moze jest w tym cos na miare rzeczy czujesz miete teraz juz tak latwo nie zaprzeczysz anarchia jest dla zakochanych czujesz to? nikt nad nami nie ma wladzy chociaz o tym nigdy nie rozmawiamy pierdolic bootieshake pierdolic stereotypy dla mnie wystarczy ze jestes bosa i juz nie odpierdalasz lipy Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|