Zabija mnie taka codzienność Ja przechodzę obok Każdy mój dzień tworzy niepewność Nie czuję sobą Czy przez przypadek mogłeś być gdzieś Gdzie wszyscy mówili nie hamuj, idź
Zwyczajny ktoś, niby jak każdy Zabija mnie wzrokiem A kilka chwil jak cała wieczność Przechodzi przed nosem I nie wiem czy znaczenie ma fakt Że czasem ryzyko nie daje spać
To miejsce nie jest tak zwykłe jakbym chciał Znów zamknę oczy, gdy spojrzę prawdzie w twarz To mi tylko przypomina
I nada, nada mi ktoś wyraźny ton dość Zapisać wszystko muszę, bo Jak mam spamiętać A z tego, tego to ja zwroty mam, wiesz To niepojęte, czuje jak mi głowa pęka To nie ja Za siebie tak patrzę, za siebie To nie ja Za siebie tak patrzę, za siebie
Pod koniec dnia widzę najwięcej Przebytej już drogi Nie cofnę się, choć czuję serce Złamane na dłoni I cały czas uczucie, że sam Dla siebie dyktuje najlepszy plan
To miejsce nie jest tak zwykłe jakbym chciał Znów zamknę oczy, gdy spojrzę prawdzie w twarz To mi tylko przypomina
I nada, nada mi ktoś wyraźny ton dość Zapisać wszystko muszę, bo Jak mam spamiętać A z tego, tego to ja zwroty mam, wiesz To niepojęte, czuje jak mi głowa pęka To nie ja Za siebie tak patrzę, za siebie To nie ja Za siebie tak patrzę, za siebie
Wygasa to, co nie daje mi spać Słowa już nie uderzą w twarz I spokojnie chce być sam W powietrzu odkrywam nową mnie Głęboki wdech, liczę znów do trzech To mi tylko przypomina
I nada, nada mi ktoś wyraźny ton dość Zapisać wszystko muszę, bo Jak mam spamiętać A z tego, tego to ja zwroty mam, wiesz To niepojęte, czuje jak mi głowa pęka To nie ja Za siebie tak patrzę, za siebie To nie ja Za siebie tak patrzę, za siebie To nie ja Za siebie tak patrzę, za siebie To nie ja Za siebie tak patrzę, za siebieTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.