Powracam trzy razy silniejszy niż przedtem Już nie mówię szeptem, gdy mówię kim jestem Ci ludzie i bezsens to rozdział domknięty Szczęśliwy pakuję DesAnty w koperty Priorytet dla braci i sióstr Carpie Diem boję się stracić ten luz Pozbyłem się was wszystkich czarne żmije Trafiłem tam gdzie chciałem trafić i już Intruz każdy intruz może mi skoczyć Błędy życiowe nie chcą spojrzeć mi w oczy I chuj z tym, ląduje zawsze bezpiecznie Nie mam prawka, bo nigdy nie patrzę we wsteczne Skończyłem z wami, waszą pantomimą Uśmiecham się rzadko, mimo tego że Dno okazało się trampoliną Ja otwieram szampana ze swoją dziewczyną Momenty miną? Błagam zamknij swój zgryźliwy pysk zacznij sprzątać bałagan Wreszcie z mniejszym brzuchem, wreszcie z lepszym słuchem Wreszcie ciężki ciałem, wreszcie lekki duchem
Kto by pomyślał, nie trzeba słów bracie Dalej tu stoję, teraz już skaczę Szanują mnie gracze, osoby, nazwiska Kto by pomyślał, kto by pomyślał Kto by pomyślał nie trzeba słów bracie Dalej tu stoję, teraz już skaczę Mam swoich ludzi, swoją płytę, freestyle Kto by pomyślał, kto by pomyślał
Pewnie, że bywa ciężko, ledwo słychać tętno Lecz znalazłem puls, chcę go przytrzymać ręką Zobacz, puzzle zaczynają pasować Ty panienko, przestań wmawiać, że rzygam tęczą Znów kładę rym, na te celne obserwacje Bo widzę i słysze w full HD Cyborg, moim płucom fajrant jest obcy Flirtując spaliny gaz rozweselający Niechcący a przecież młodszy Piotrek Czuł drgawki ciśnięty w kleszcze średniawki Dziś śmiga na ustawki, krzycząc że Rap to nie ilość kurew przez szerokość nogawki Totalny haj, mam go zamiar poczuć Chcę mieć białe knykcie od przecierania oczu (…) liczy się każda lewa Wiem co rap dla mnie zrobił – czas na rewanż Jakim cudem słony pot plus gorycz porażki Był dla mnie smak sosu Barbecue Chuj w pecha, lecz perspektywa hurt detal Co Cię nie zabije, nauczy szczerze uśmiechać Kto by pomyślał, nie trzeba słów bracie Dalej tu stoję, teraz już skaczę Szanują mnie gracze, osoby, nazwiska Kto by pomyślał, kto by pomyślał Kto by pomyślał Nie trzeba słów bracie Dalej tu stoję, teraz już skaczę Mam swoich ludzi, swoją płytę, freestyle Kto by pomyślał, kto by pomyślał
Plejer: Kto by pomyślał, że rap to moja misja Gdy byłem fanem, mój Freestyle brzmiał jakbym grał za karę Dziś złapałem za to kilka baniek za pysk, kilka fanek Widocznie tak miało być I gdy patrzę na ich rap to się krzywię Najgorzej kiedy pytają o moją opinie Ale zawsze sztywniutko, nie jestem skursysynem Żeby dopierdalać się do twoich chujowych linijek Płynę, kto by pomyślał, od razu wiedziałem (‘kiedy pierwszy raz hiphop usłyszałem’) Teraz piszę gościny, idę w stronę platyny Mam terminy i nie mogę zatrzymywać lawiny Zaczęło się na dobre, od dobrej ksywy Parę mixtejpów na koncie i jeden fizyk Teraz jadę na opór i bez wazeliny Ale daj spokój, nadal uczę się dyscypliny Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|