Zajarałem się rapem gdy był świeższy i zdrowy Ludzie brali gesty za dzisiejszy język migowy Słowa raper i magik mogły być synonimem Choć Liroy nie kojarzył się jeszcze z merlinem Nie było nic, byle gracz znaczył wiele A żeby biegać z krzyżem trzeba było być zbawicielem Kiedy kościół w Polsce miał jeszcze autorytet A ze stoiska rap znało się każdą ekipę Muzycy wybrzydzali, że już nie chcą być hipisami W przypadku beefu obaj raperzy byli znani Przez bożą iskrę, chciało się iść na bitwę Osobista osobowość, nie osobna osobiście Arafatki używano tylko zamiast czapki Rurki były za wąskie na manekiny Tylko Austin Powers znosił czarne oprawki Z woli ludu nie przejęły się cekiny z Bollywoodu Słowo trueschool nie było jeszcze obelgą Zalewska nie Stargardzka szła w parze z kolędą Przykłady można mnożyć, niestety nic z tego Czuję nadchodzący kryzys wieku wczesnego
Rap zajawka jak kiedyś Pewność siebie jak kiedyś Bo ciągle wierzę w to co powinno się wierzyć Zajarałem się rapem, ciągle spłacam ten kredyt Coraz rzadziej no proszę, coraz częściej od biedy (x2)
Żadna polifonia tylko ta stara trąbka Kropka, nie Sponge Bob, a Baltazar Gąbka Politycy czasem jeszcze mówili po polsku Komórki służyły do wykonywania rozmów Banan był tylko owocem tak jak kiwi A mango na pewno nie łączyło się z TV Dzieci małe miały podwórko jako ekwiwalent Uliczni grajkowi faktycznie mieli talent Jeśli już grało się na nieśle, nie na krześle A żarty Majewskiego były czasem śmieszne Kiedy kabaret nie był pozbawiony sensu A Boney M brzmiało lepiej niż Ostry bez endu Reakcją na kawał była euforia A nie puenta odgadnięta jak w jaka to melodia Grafoman musiał się wysilić na frazes Dziś wystarczy tylko, że podpisze obrazek Reporterzy i hieny różnili się nie na niby A słowo kryzys jeszcze mogło kogoś zdziwić Wtedy istny problem z Bliskim Wschodem I ofiary potęg, dzisiaj szybki model, whiskey z lodem i bujany fotel
Rap zajawka jak kiedyś Pewność siebie jak kiedyś Bo ciągle wierzę w to co powinno się wierzyć Zajarałem się rapem, ciągle spłacam ten kredyt Coraz rzadziej no proszę, coraz częściej od biedy (x2)
Kiedy Krzysiek I. jeszcze się starzał i Robert P. Po prostu kręcił filmy, znałem ich Bo żaden baca nie był słynny tylko przez to, że jest słynny Dzieciaki nie szły do pierdla za parę liści Lady Gaga nie śniła się nawet w Science-Fiction Nikt nie wstydził się, że niegdyś oglądał Kiepskich Nip nie znaczyło niezbyt i portal pershing(?) Bo było dawno gdy nie było (…) Gdy mówiono nam, że trzeba się ogarnąć Pamiętam stamtąd, że odpowiedzialność To znaczy masz głos, żeby wiedzieć kiedy zamknąć pysk Uczono je przez banknot, nie tamajajo Szlaban wydawał się gorszy niż Guantanamo Szacunek miał naprawdę spory wymiar Przez to dam wnukom więcej niż Werther’s Orginal Czuję się jak Jay Fox mam dwie lewe ręce Wehikuł się spierdolił i czasem aż mnie trzęsie Presja i marazm to jest wersja Ikara Ja mimo to nie mogę przestać się jarać.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.