Chociaż wiem kim jestem, wiem co robię, wiem gdzie jestem Nie wiem czy wybrałem odpowiednią drogę, co więcej Nie wiem czy wybrałem w ogóle, znam swoje miejsce Ale coraz więcej rzeczy chodzi mi po głowie Tutaj organizuję sobie szczęście jak dotąd Idę swoim torem choć prowadzi nie wiem dokąd Nie najgorzej stoję z flotą i ogólnie Jest dobrze, chociaż zależy jakby na to spojrzeć Mam swój cel, własny plan, swoją misję Marzenie, które może kiedyś urzeczywistnię Własny dom, rodzina, jakiś biznes To dla mnie szczęście, powiedz czego chcieć więcej
W cztery oczy z prawdą, doceniam każdy walor W cztery oczy z prawdą, tych radości jest niemało Choć są małe siłę dają, a w miarę jedzenia Poskramiam apetyt, wiesz to co mam doceniam
W cztery oczy z prawdą, doceniam każdy walor W cztery oczy z prawdą, tych radości jest niemało Choć są małe siłę dają, a w miarę jedzenia Poskramiam apetyt, ale ciągle mam marzenia
Znów się zastanawiam czy to co robię ma sens Znów płacę cenę za to, że chcę żyć inaczej Jestem wolny tu, bo mam pasje, mam cel Aspiracje, świat jest mój, wiem na co stać mnie Żyć na full, na przekór, żyć jak ja chcę Choć żyć tu wcale to nie jest łatwe Spraw nie załatwię, nie ma takiej opcji Ty mówisz stop i dajesz sobie spokój Ja zaspokoję głód, bo mam tą iskrę w oku Tysiąc powodów by dziś zejść z tego świata Wystarczy jeden by być i dalej brać to życie w ratach Tu żadna praca nie da mi satysfakcji ani płaca Dziś się nawracam, pytasz co słychać Dostałem tak jakby szansę od życia By każdy dzień dziś na nowo witać By spełnić te sny i nie mieć pytań Mieć więcej wiary, najeść się do syta I dalej żyć tym, powiedz czy to nie styka?
W cztery oczy z prawdą, doceniam każdy walor W cztery oczy z prawdą, tych radości jest niemało Choć są małe siłę dają, a w miarę jedzenia Poskramiam apetyt, wiesz to co mam doceniam
W cztery oczy z prawdą, doceniam każdy walor W cztery oczy z prawdą, tych radości jest niemało Choć są małe siłę dają, a w miarę jedzenia Poskramiam apetyt, ale ciągle mam marzenia
Piąta rano, walizka, ziemia, obcy naród Obca nacja wplątana w nią polska prawda Polski syf na przemian z polską patologią Obok normalny chłopak w zderzeniu z rzeczywistością Zaczyna zmianę, zaczyna pracę chociaż Usypia na stojąco, bo sen nocą zamienił na chałturę, po co? By nie zabrakło na to na co zawsze idzie sporo Ludzkie warunki przyziemne dobro Tak po prostu bez frykasów A w jego sercu tylko jedna myśl Jedna myśl wciąż iść na przód zostawić rozwój Zostawić szkołę, własny postęp, ten cały progres, nigdy Oddać tak za nic to co osiągnąłem, nigdy Mówią mu pierdol, on powie pierdolę innych Ma taki plan, zabrania swojej szansy Której wmawiano mu, że nie ma Chce śmiać się w pysk tym którzy nie chcieli by coś zmieniał Chce śmiać się w pysk światu by ten zaczął go doceniać Chce śmiać się prosto w ryj tak by poczuli to wkurwienie
Za nędzę, za biedę, za każdą od życia pręgę Za to co było wcześniej taki ma plan i niech tak będzie A będzie tak, bo mocno wierzy Nie chce już żyć z dnia na dzień, z dnia na dzień Chce żyć życiem lepszym w tym wszystkim życzę mu jak najlepiej Życzę by wszystko poszło dobrze O to się modlę, o to co noc Boga proszę Miłość do ciebie w sercu, na ustach powodzenia, to twój progres... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.