Spaliłem szpital. Zburzyłem kościół. Z głowy strzepnąłem popiół. Po długiej ciszy blask przed oczami wyzwolił śmiech miedzy zębami.
Znalazłem na pustyni wodę, zwilżyłem usta obmyłem twarz. Spojrzałem w taflę podniosłem głowę Wdeptałem w piach swój strach.
Bez matki! Bez ojca! Nareszcie sam do końca!
Suburbia i lotniska natychmiast Stały się dla mnie dostępne Mogę odwiedzać tysiące miast Nie dbając o liczby bezwzględne
Pociąg, autobus, tramwaj czy metro, TV, internet sygnał z komórki, już nie zagłuszą i nie odwleką zabicia we mnie syna i córki.
Bez matki! Bez ojca! Nareszcie sam do końca! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|